Rodzaj literacki: epika
Gatunek literacki: powieść (z elementami groteski)
Powieść Witolda Gombrowicza Trans-Atlantyk została wy-dana w Paryżu w 1953 roku (wraz z dramatem Ślub), wznowiona w Warszawie w 1957 roku z przedmową autora.
Wydarzenia rozgrywają się w Argentynie, w 1939 roku.
Pierwszy wyraz tytułu trans oznacza - przez, poprzez, poza, z drugiej strony, Atlantyk - to nazwa oceanu; w języku żeglarzy transatlantyk to statek odbywający rejsy przez Ocean Atlantycki między Europą a Ameryką.
„Gombrowicz” - pisarz, który w przededniu wojny znalazł się w Argentynie.
Feliks Kosiubidzki - minister w poselstwie polskim w Buenos Aires.
Baron, Pyckal, Ciumkała - Polacy, wspólnicy w interesach.
Tomasz Kobrzycki - ojciec Ignacego, starszy, dystyngowany mężczyzna.
Ignacy Kobrzycki - młody chłopiec.
Gonzalo - zmanierowany arystokrata, homoseksualista, usiłujący uwieść Igna-cego.
21 sierpnia 1939 roku „Gombrowicz” popłynął z Gdyni do Buenos Aires. Razem z nim na statku znaleźli się między innymi: Czesław Straszewicz, senator Rembieliński, minister Mazurkiewicz. Po przybiciu statku do portu, „Gombrowicz”razem z Czesławem i Rembielińskim poszli zwiedzać miasto, które ich zachwyciło mnogością luksusowych sklepów. Po powrocie na statek trafili na przyjęcie wydane przez kapitana dla przedstawicieli tamtejszej Polonii. Wtedy też dotarła wiadomość o wybuchu wojny. Czesław i inni postanowili płynąć do Anglii i Szkocji, aby tam przyłączyć się do walki. „Gombrowicz” zręcznie się z tego wyplątał i pozostał w Buenos Aires.
Mając 96 dolarów w kieszeni udał się do pana Cieciszowskiego, którego znał jeszcze sprzed wojny. Liczył, że ten mu pomoże i udzieli rady. Od Cieciszowskiego dowiedział się o nie najlepszych układach panujących wśród rodaków na emigracji. Po wyjściu od Cieciszewskiego pojechał do pensjonatu, gdzie wynajął tani pokój.
Nazajutrz „Gombrowicz” zjadł w taniej garkuchni posiłek i udał się do poselstwa. Budynek, w którym mieściło się poselstwo, stał przy jednej z najokazalszych ulic w mieście. Wewnątrz znajdowały się duże schody, a na pierwszym piętrze była wspaniała sala kolumnowa. Radca Podsrocki zaczął wypytywać „Gombrowicza” o cel wizyty u posła, a następnie zaprowadził go do pokoju.
Poseł nazywał się Feliks Kosiubidzki. Na początku chciał wesprzeć „Gom-browicza” niewielką sumą pieniędzy, a kiedy rozmowa zeszła na temat wojny, zaczął wykrzykiwać, iż Polacy pokonają wroga. Wreszcie zaproponował „Gombrowiczowi” 75 pesów na miesiąc za artykuły wychwalające polskich geniuszy, takich jak: Kopernik, Szopen, Mickiewicz. Kiedy bohater zaczął oponować, poseł wraz z radcą zaczęli mu schlebiać i wyrażać swoje zadowolenie z powodu przyjazdu tak znakomitego pisarza, jakim był „Gombrowicz”. Ten po wysłuchaniu pochwał na swoją cześć zmieszany wybiegł z gabinetu posła. Bohater spotkał się z Cieciszowskim. Opowiedział mu o tym, co się zdarzyło w poselstwie. Idąc gwarną ulicą Florida Cieciszowski pozdrawiał znajomych Polaków, którzy wchodzili do sklepów po zakupy.
Cieciszowski przedstawił „Gombrowicza” Baronowi. Ten zachwycony postanowił dać mu posadę. Decyzji Barona sprzeciwił się Pyckal. Wtem do sporu wtrącił się ich trzeci wspólnik, Ciumkała. Aby rozwiązać problem, udali się do gabinetu. Bohater został sam i z ciekawością rozglądał się po przedpokoju. Było to pomieszczenie wyklejone ciemnym, postrzępionym papierem. Podłoga była zniszczona i poniewierały się po niej stare gazety. W następnej sali nad stertą papierów siedzieli urzędnicy. W tym pokoju również był bałagan. Wtem nadeszła pora podwieczorku. Urzędnicy, jak na komendę, przerwali pracę, zaczęli pić kawę, jeść bułki, opowiadać te same historie i wykonywać te same czynności. Kiedy ujrzeli w drzwiach „Gombrowicza”, zawstydzili się i wrócili do swoich zajęć.
Spór między Baronem, Pyckalem i Ciumkała miał swój początek w dalekiej przeszłości i dotyczył podziału dochodów z działalności młyna. Konflikt próbowano rozstrzygnąć w sądzie, ale bezskutecznie. To o mało nie doprowadziło do bankructwa spółki. „Gombrowicz” otrzymał posadę urzędnika w spółce. Wkrótce otrzymał od posła bukiet biało-czerwonych fuksji, a od radcy liścik, w którym ten zapraszał go na przyjęcie do malarza Ficinati. Kiedy dowiedziała się o tym właścicielka pensjonatu, przeniosła „Gombrowicza” do dużego salonu, urzędnicy zaś zaczęli go traktować poważnie. Bohater pomimo wahań postanowił pojechać na przyjęcie.
Znalazł się w dużej sali wypełnionej ludźmi. Radca zaczął przedstawiać go zebranym gościom. Ci po serdecznym powitaniu odchodzili, aby zająć się własnymi sprawami. Taki rozwój sytuacji zaniepokoił wspólników, gdyż liczyli, że ich gość wywoła większe wrażenie. Wtem pojawił się człowiek ubrany na czarno, który zwrócił uwagę gości. Wspólnicy zaczęli wywierać nacisk na „Gombrowicza”, aby ten przyćmił sławę tamtego. Pomiędzy bohaterem, a człowiekiem w czerni rozpoczął się pojedynek na słowa. W pewnym momencie „Gombrowicz” postanowił opuścić przyjęcie, ale nie mógł się zdecydować, żeby wyjść. Zaczął niecierpliwie chodzić, aż dołączył do niego pewien człowiek. Wreszcie bohater opuścił salę.
Był to homoseksualista, którego nazywano „puto”. Ów mężczyzna dogonił „Gombrowicza” na ulicy i zaczął mu opowiadać swoją historię. Nazywał się Gonzalo, urodził się w Libii i był bardzo bogaty. Wstawał przed południem, pił kawę i wychodził na ulicę. Czasami udało mu się kogoś przyprowadzić do mieszkania, jednak dość często mężczyźni go okradali i bili.
Gonzalo zaczął biec za młodym chłopakiem, który udał się do „Parku Japońskiego”.
Bohater razem z Gonzalem stali za drzewem i obserwowali młodzieńca, do którego podszedł starszy mężczyzna. To oburzyło Gonzala. Polecił „Gombrowiczowi”, aby ten poszedł i podsłuchał ich rozmowę. Bohater zorientował się, że są to jego rodacy, i uciekł. Z tej wiadomości bardzo ucieszył się Gonzalo. Miał bowiem nadzieję, że „Gombrowicz” pomoże mu poznać owego młodego człowieka. Poszli zatem do sali tańców i usiedli przy stoliku. Niedaleko zaś siedział ów młody człowiek ze swoim ojcem.
„Gombrowicz” spotkał tam Barona, Pyckala i Ciumkałę, którzy widząc, że ten przyjaźni się z bogatym Gonzalem, zaczęli mu okazywać szacunek i dawać pieniądze. Bohater za namową Gonzala podszedł do stolika, przy którym siedzieli ojciec z synem. Był to pan Tomasz Kobrzycki, były major. Jego syn miał na imię Ignacy. Pan Tomasz był patriotą, toteż chciał, aby jego syn wziął udział w wojnie. Wtedy „Gombrowicz” poinformował Tomasza o zamiarach Gonzala, dotyczących Ignacego. Pan Tomasz bardzo się oburzył i o mało nie doszło do bójki pomiędzy nim a Gonzalem.
Nazajutrz do „Gombrowicza” przyszedł Tomasz i poinformował go, że zamierza pojedynkować się z Gonzalem jak mężczyzna z mężczyzną. W ten sposób obroni dobre imię syna. Bohater udał się z tą wiadomością do Gonzala.
Gonzalo zaczął namawiać „Gombrowicza”, aby ten stanął po stronie syna i w ten sposób ojczyznę zastąpił synczyzną.
„Gombrowicz” udał się do Barona i Pyckala, aby poprosić ich na sekundantów. Chciał też, aby wspólnie namówili Gonzala na pojedynek, gdyż w ten sposób pomogliby Tomaszowi. Otóż gdyby Gonzalo nie chciał walczyć, wtedy Tomasz miał go zabić i mógłby trafić do więzienia. Bohater udał się do Gonzala i poinformował go, że jego sekundantami będą: Baron i Pyckal. Następnie pojechał do pana Tomasza, aby mu przekazać tę wiadomość. Ten wysłał go do doktora Garacyja, który miał być jego sekundantem.
Nazajutrz bohater udał się do poselstwa. Czekali tam na niego poseł z radcą i pułkownikiem Fichcikiem. Wiedzieli już o mającym się odbyć pojedynku. Byli dumni z pana Kobrzyckiego, w którym dostrzegli bohatera narodowego. Ponadto ustalono, że na pojedynek zostaną zaproszeni cudzoziemcy, aby mogli podziwiać męstwo Polaków. Po zakończeniu pojedynku, poseł zamierzał wszystkich podjąć obiadem.
Zebrano się, aby ustalić reguły pojedynku. Pistolety miały być nienaładowane. Widmo pojedynku przypomniało Baronowi i Pyckalowi ich wzajemne urazy.
„Gombrowicz” udał się do poselstwa. Tam poseł potwierdził, iż z okazji pojedynku odbędą się wcześniej zapowiedziane uroczystości.
Bohater poszedł do pokoju pana Tomasza i zobaczył Ignacego leżącego na łóżku. Ten widok go zachwycił.
Nazajutrz wczesnym rankiem miał się odbyć pojedynek. Pan Tomasz właśnie się modlił, kiedy w pełnym blasku przybył Gonzalo. Dano im nienaładowane pistolety. Pojedynek, zgodnie z wcześniejszymi uzgodnieniami, miał być do pierwszej krwi. Było to rzeczą niewykonalną, gdyż strzelano bez kul. W tym też czasie zaczęli się zjeżdżać zaproszeni goście. Nagle koń Pyckala ugryzł konia Barona. Wtem psy zaczęły szarpać Ignacego. Kiedy zobaczył to Gonzalo, rzucił się Ignacemu na ratunek. Widząc to pan Tomasz pogodził się ze swoim przeciwnikiem. Wreszcie Gonzalo zaprosił pana Tomasza z Ignacym do swojego domu. Tomasz wraz z „Gombrowiczem” jechali w jednej bryczce, Gonzalo zaś z Ignacym w następnej. Bohater usiłował nakłonić Tomasza, aby ten zrezygnował z wizyty, ale bezskutecznie.
Przyjechali do pięknego i bogato urządzonego domu. Gonzalo rozkazał majordomusowi nakryć do stołu. Tymczasem całe towarzystwo znalazło się w bibliotece. Było tam bardzo dużo książek oraz siedzieli czytelnicy, którym Gonzalo płacił za czytanie. Ponadto dom zapełniony był dziwnej rasy psami. Zanim wszyscy zasiedli za stołem, Gonzalo przebrał się w strój kobiecy.
Zaczęła się uczta, podczas której gościom asystował Horacjo. On również zainteresował się Ignacym. Po uczcie goście udali się na spoczynek.
„Gombrowicz” miał spać w pokoju kąpielowym, pan Tomasz w buduarze, Ignacy zaś w innej części domu. To zaniepokoiło jego ojca. Bohater miał wyrzuty sumienia z powodu pojedynku, podczas którego pan Tomasz został oszukany. Powiedział mu o tym, prosząc jednocześnie o wybaczenie. Rozgoryczony i zawiedziony Tomasz zaczął myśleć o zgładzeniu swojego syna.
Rozmowę „Gombrowicza” z Tomaszem podsłuchał Gonzalo. Ponadto powiedział, że to Ignacy ma zabić ojca i na dowód tego zaczął gromkim głosem wykrzykiwać „synczyzna!”. Bohater, idąc ciemnym korytarzem do pokoju Ignacego, co chwila potrącał leżących chłopaków. Na jednego z nich napluł, ale to nie wywarło na nim wrażenia. Fakt ten rozzłościł bohatera. Wreszcie dotarł do pokoju Ignacego i zobaczył, że chłopak śpi nago. Ten widok go zbulwersował.
Rano, po śniadaniu, całe towarzystwo udało się do ogrodu, gdzie miano grać w palanta. Kiedy tak grano, Tomasz zrozumiał, że Gonzalo wraz z Horacjem uwodzą jego syna. Spacerując po ogrodzie „Gombrowicz”, zauważył przechadzającego się między drzewami Tomasza. Na ścieżce zaś dostrzegł leżącego Ignacego. Wtem zobaczył Barona, Pyckala, Ciumkałę stojących za płotem. Zaprosili go na przejażdżkę bryczką. Kiedy bohater zajął miejsce w bryczce, Pyckal ukłuł go ostrogą w łydkę.
Bohater razem z Baronem, Pyckalem i Ciumkałą znaleźli się w piwnicy. Tym razem Ciumkała ukłuł ostrogą Barona, a po jakimś czasie Pyckal wbił ostrogę Ciumkale. Pojawił się rachmistrz, który wbił „Gombrowiczowi” ostrogę w łydkę, a potem przymocował ją do jego buta. W ten sposób bohater został członkiem Związku Kawalerów Ostrogi i od tej chwili miał być posłuszny rozkazom rachmistrza. Miał też pilnować towarzyszy i gdyby któryś z nich chciał zdradzić, miał mu wbić ostrogę.
„Gombrowicz” dowiedział się, w jaki sposób powstał Związek Kawalerów Ostrogi. Otóż po zakończeniu pojedynku doszło do kłótni między Baronem a Pyckalem, którą sprowokował Ciumkała. Poszli zatem do rachmistrza, aby ten zorganizował dla nich pojedynek. Ten zaś stwierdził, że najlepszym dla nich rozwiązaniem będą ostrogi, którymi mogą się nawzajem kłuć. Celem Związku było dążenie do wzmocnienia męstwa i odwagi jego członków. Wkrótce piwnica została zapełniona urzędniczkami, które zostały tam zwabione. Kiedy bohater chciał opuścić piwnicę, panna Zofia wbiła mu ostrogę.
„Gombrowicz” chciał wydostać się z piwnicy i udać się do „syna” (tzn. Ignacego), który w tej sytuacji był dla niego jedynym ratunkiem. Zaczął też nawoływać wszystkich do działania. Aby mógł zaistnieć jakiś czyn, postanowiono zabić posła i jego rodzinę. Aby czyn był straszniejszy, postanowiono zabić Ignacego. Rachmistrz z „Gombrowiczem” pojechali do domu Gonzala, aby tego dokonać. W czasie drogi bohater wbił ostrogę koniowi rachmistrza. Koń poniósł i do domu Gonzala „Gombrowicz” dotarł sam. Po przyjeździe zobaczył, jak Ignacy gra w palanta z Gonzalem. Towarzyszy im Horacjo, pan Tomasz zaś jadł śliwki. Kiedy zobaczono „Gombrowicza”, bardzo zmartwiono się jego wyglądem. Ten powiedział, że przez ostatnie dni w ciężkim stanie przebywał w szpitalu.
Gonzalo poinformował „Gombrowicza”, że poseł zamierza urządzić, staropolskim zwyczajem, kulig. Powiedział także, że Ignacy zabije ojca. Kiedy Gonzalo odszedł, bohater razem z panem Tomaszem usiedli na trawie pod drzewem. Od Tomasza „Gombrowicz” dowiedział się, że ten nie zrezygnował z zabicia syna.
„Gombrowicz” udał się do sypialni Ignacego. Chciał mu powiedzieć o planach Gonzala i ojca względem niego. Gdyby Ignacy zabił ojca, na zawsze zostałby z Gonzalem, ale jeśli tego nie dokona, nic się nie zmieni i wszystko będzie po staremu. W tym samym czasie do domu Gonzala przybył kulig. Goście zaczęli się wesoło bawić. Rozpoczęły się tańce. W ten sposób chciano pokazać, że pomimo przegranej Polacy nie załamują się. Kiedy „Gombrowicz” wyszedł przed dom, zobaczył, jak Baron jechał na Ciumkale a rachmistrz na Cieciszu. Kiedy wrócił do domu, spostrzegł, że wszystkie pary pogrążone są w szaleńczym tańcu. Wtedy zauważył, że pan Tomasz upadł na podłogę, ale na nikim nie zrobiło to wrażenia. Cały dom huczał od tańca, śpiewu i śmiechu.
Trans - Atlantyk jest próbą określenia odrębności polskiej formy narodowej, jest także gorzką rozprawą na temat Polski i Polaków.
Utwór rozpoczyna się w sposób realistyczny, a mianowicie od opisu przybycia bohatera w sierpniu 1939 roku do Buenos Aires. Bohater jest jednocześnie narratorem. Gombrowicz wyposażył go w niektóre cechy ze swojej biografii, chociażby taką, że jest młodym, obiecującym pisarzem. Kilkadziesiąt razy powtarza się w powieści jego nazwisko, które należy ująć w cudzysłów. Jest to świadomy zabieg artystyczny dokonany przez pisarza, toteż nie można utożsamiać bohatera z Witoldem Gombrowiczem. Młody człowiek czuje się zagubiony w obcym kraju, toteż szuka pomocy zarówno w polskim poselstwie, jak i u dawnych znajomych. Nie chce wracać do Polski ogarniętej wojną. Pragnie zatrzymać się w Argentynie i tutaj godnie żyć. Po jakimś czasie zostaje wplątany w intrygę, której ośrodkiem są zabiegi argentyńskiego milionera Gonzala o względy polskiego młodzieńca. Te fragmenty powieści mają charakter groteskowy.
Bohater trafia do środowiska polskiej emigracji. Środowisko to zostało ukazane w sposób groteskowy, wręcz karykaturalny. Tradycyjne stereotypy myślowe, wzorce zachowań polskich emigrantów w zderzeniu z kulturą argentyńską okazują się śmieszne i archaiczne. Toteż obraz emigrantów nie nastraja optymistycznie. Są to bowiem ludzie skłóceni ze sobą, dla których nieobce są intrygi i spiski. Jako przykład może posłużyć zachowanie Barona, Pyckala i Ciumkały. Są wspólnikami w interesach, ale nie mają do siebie zaufania. Przy każdej nadarzającej się okazji przypominają sobie wszelkie dawne urazy. Każdy na własną rękę usiłuje znaleźć sobie sojuszników. Ponadto są to ludzie nie mający własnego zdania, dla których wyrażenie opinii, odrębnej od osądu innych staje się prawdziwą torturą. Nie lepiej rzecz się ma z ministrem stojącym na czele poselstwa polskiego.
Emigracja pielęgnuje relikty szlachetczyzny: polowania, kuligi, chociaż w nowej rzeczywistości budzić mogą wyłącznie śmiech. Organizowane są patriotyczne imprezy, zakładane patriotyczne organizacje i najdziwniejsze stowarzyszenia, jak chociażby Związek Kawalerów Ostrogi, które mają służyć podkreśleniu polskości i ważności Polaków. Ponad wszystko stawiany jest honor Polaka. Pan Tomasz nie wyobraża sobie obrony dobrego imienia swojego syna inaczej, jak tylko na drodze pojedynku. Ten bohater uosabia tradycyjne cnoty Polaka - patrioty. Jest to człowiek dystyngowany, poważny, nie mogący pozwolić sobie na okazanie słabości, wyznaje tradycyjne wartości, choćby były one już skostniałe i przestarzałe.
Gombrowicz na zasadzie kontrastu zestawia ze sobą dwa pojęcia. Jedno to Ojczyzna, które w specyficzny i oryginalny sposób reprezentuje pan Tomasz, ojciec Ignacego. Ojczyzna symbolizuje to, co stare, to, co ogranicza, co nie pozwala Polakom odnaleźć siebie. Drugie to Synczyzna. Jest niedojrzała, młoda, odważna, wyzwolona, zwrócona ku przyszłości. Tak jak Ignacy, syn Tomasza. Zaskakujące jest zakończenie powieści. Bohater, który rozdarty był między Ojczyzną a Synczyzną, nie wybiera żadnej ze stron. Aby móc zachować wolność i swobodę, dystansuje się wobec wszelkich idei, obsesji, Formy. Forma to jedno z podstawowych pojęć uprawianej przez Gombrowicza filozofii. Według pisarza charakterystyczną cechą ludzkości jest nieustanna potrzeba „formowania się”. Forma z jednej strony jest to maska nałożona nam przez innych, którą musimy na sobie nosić, z drugiej zaś strony są to konwencje, którym ulegamy, żeby być akceptowanymi. Z Formą nierozerwalnie związane jest pojęcie „przyprawić gębę”, czyli ukształtować kogoś na swój użytek oraz „upupić”, czyli potraktować kogoś poniżej jego wartości. Bohater powieści tożsamy z narratorem ma „przyprawioną gębę”. Otóż ma grać rolę wybitnego pisarza wobec Argentyńczyków. Celem działań narratora jest kompromitacja „polskiej gęby”, czyli odrzucenie maski patriotycznych frazesów, archaicznych form polskiej mentalności. Jedyną drogą ucieczki przed Formą, „gębą” i „upupieniem” jest śmiech i tak też kończy się utwór - salwami niepohamowanego śmiechu.
Narracja odwołuje się do tradycji gawędy szlacheckiej (gawęda szlachecka ukazywała życie szlachty, idealizującej swój przeszły, swojski świat i przeciwstawiający go zepsutej obcymi wpływami teraźniejszości). Gombrowicz parodiując postawę Polaka - Sarmaty tym samym ośmiesza dzieła polskich twórców. Chodzi tu przede wszystkim o Pamiętniki Jana Chryzostoma Paska, Pana Tadeusza Adama Mickiewicza, Trylogię Henryka Sienkiewicza. Utwory te pisane były „ku pokrzepieniu serc” i służyły propagowaniu określonego ideału Polaka, który według Gombrowicza był: ksenofobem, zacietrzewionym katolikiem, człowiekiem małostkowym, miłującym prywatę, niezbyt wykształconym, mało obytym w świecie, pieniaczem, egoistą, często gburem pozbawionym elementarnych zasad dobrego wychowania.
Krytyka nieprzychylnie przyjęła powieść Gombrowicza, gdyż doszukano się w utworze szargania narodowych świętości.
Teksty dostarczyło Wydawnictwo GREG. © Copyright by Wydawnictwo GREG
Autorzy opracowań: B. Wojnar, B. Włodarczyk, A Sabak, D. Stopka, A Szostak, D. Pietrzyk, A. Popławska, E. Seweryn, M. Zagnińska, J. Paciorek, E. Lis, M. D. Wyrwińska, A Jaszczuk, A Barszcz, A. Żmuda, K. Stypinska, A Radek, J. Fuerst, C. Hadam, I. Kubowia-Bień, M. Dubiel, J. Pabian, M. Lewcun, B. Matoga, A. Nawrot, S. Jaszczuk, A Krzyżek, J. Zastawny, K. Surówka, E. Nowak, P. Czerwiński, G. Matachowska, B. Więsek, Z. Daszczyńska, R. Całka
Zgodnie z regulaminem serwisu www.opracowania.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora jest niedozwolone.
Ciekawostki (0)
Zabłyśnij i pokaż wszystkim, że znasz interesujący szczegół, ciekawy fakt dotyczący tego tematu.