W domu, w którym mieszkała wesoła Malwinka, gruba Balbina i babinka starowinka, psociły szybka z okna i kafelek z pieca. Szybka z okna wyglądała na świat i wiele widziała. Kafelek z pieca nic o świecie nie wiedział, znał tylko domowników, kota Piecucha i pieska Mruczka. Kiedy napalono w piecu, kafelek był bardzo zadowolony i cieszył się, że w domu jest ciepło. Szybka z okna narzekała, że jest jej gorąco i prosiła, żeby otworzyć okno.
Otwierano okno, wpadało świeże powietrze i dzięki temu nikt nie chorował. Gruba Balbina nie lubiła świeżego powietrza. Kiedy tylko otwierano okno, wskakiwała do łóżka pod pierzynę.
Balbina ciągle leżała pod pierzyną, w końcu spociła się i dostała kataru. Wezwano doktora. Kafelek twierdził, że to szybka jest winna choroby Balbiny, ponieważ wpuściła zimne powietrze. Szybka natomiast twierdziła, że ten, kto nie wychodzi na dwór, szybko może nabawić się przeziębienia.
Przyszedł pan doktor i polecił zamienić Balbinie pierzynę na kołdrę oraz otworzyć okno. Balbina za dwa dni była zdrowa i poszła z Malwinką na saneczki.
Mama codziennie przypominała dzieciom, żeby myły ręce. Zosia i Tadzik często o tym zapominali, więc mama wpadła na pomysł. Wyszyła na ręczniku kolorowego kogucika w złotych bucikach i teraz, kiedy tylko dzieci zaglądają do łazienki, kogucik przypomina im o umyciu rąk.
Kubuś niestarannie mył zęby. Dzieci w szkole szybko odgadły, że na śniadanie jadł ser i rzodkiewkę, bo ślady śniadania zostały na jego zębach. Joasia śmiała się z niego, że zrobił sobie w ustach spiżarnię i chłopiec bardzo się zawstydził. Poprosił mamę, żeby kupiła mu kubek do mycia zębów. Od tamtej pory chłopczyk solidnie szoruje zęby.
Gdy Joasia szła do kąpieli, zabierała ze sobą zabawki: celuloidową kaczuszkę, piłkę, Murzynka i golaski. Nie wzięła ze sobą tylko misia i było mu z tego powodu bardzo przykro.
Pewnego razu miś poprosił Joasię, żeby go zabrała do wanny. Dziewczynka zgodziła się. Zabawki wesoło bawiły się w wodzie, jednak miś zrobił się w niej bardzo ciężki i w końcu znalazł się na dnie. W brzuszku coś mu się zepsuło podczas kąpieli i przestał mruczeć.
Joasia i laleczki rozpłakały się. Także miś zaczął płakać. Dziewczynka powiesiła zabawkę koło pieca, żeby wyschła. Od tego czasu miś nie mógł się już kąpać.
Grześ nie lubił się myć. W jego dużych uszach zgromadził się brud. Chłopiec miał długie połamane paznokcie, za którymi również było wiele brudu. Brud gromadził się także na jego szyi. Kiedy ciotka Klotka zauważyła, że Grześ się nie myje, wzięła do ręki kosmatą rękawicę, nalała wody do miednicy, namydliła chłopca i umyła go.
W czerwonej spódnicy ciotki Klotki była kieszeń. Ciotka nosiła w niej czerwone pudełeczko, zapinane na srebrny guziczek. Trzymała w nim swoje skarby: igielnik z igłami, srebrny naparstek i nożyczki w kształcie czapli. Nożyczki przypominały dziób ptaka. Kiedy czapla go otwierała, pewne było, że coś utnie.
Do domu ciotki Klotki przyszły dzieci. Poprosiły ciotkę, by opowiedziała im bajkę. Ona spojrzała na dzieci i zobaczyła, że Petronela miała paznokcie nieobcinane od długiego czasu, Zdziś i Jacek również mieli długie paznokcie. Ciotka Klotka wzięła czaplę do rąk i obcięła dzieciom paznokcie.
Petronela miała haleczkę w kropki i spódniczkę w paski. Haleczka zawsze wystawała dziewczynce spod spódniczki. Chłopcy w szkole śmiali się z Petroneli, że jej „sobota wystaje spod niedzieli”.
Dziewczynka zawstydziła się i podpięła haleczkę agrafką, ale agrafka w czasie zabawy odpięła się i znowu haleczka wystawała spod spódniczki. Kiedy zobaczyła to ciotka Klotka, dała Petroneli igłę z nitką, dziewczynka podwinęła haleczkę, potem spódniczkę wyprasowała żelazkiem i haleczka jej już nie wystawała.
Hanka była bardzo miłą dziewczynką, ale miała jeden kłopot: zwijały jej się pończochy, a na piętach robiły dziury. Zobaczyła to ciotka Klotka, zrobiła Hance z gumek podwiązki. Ze swojego czerwonego pudełeczka wyciągnęła grzybek do cerowania pięt i pokazała Hance, jak należy zacerować pończochy.
W dużej sosnowej szafie panował porządek. Kiedy Agnieszka zaczęła do niej zaglądać, narobiła takiego bałaganu, że potem nic nie mogła znaleźć.
Ciotka Klotka zajrzała do szafy i załamała ręce. W szafie panował taki porządek, że tylko dziada z babą brakowało. Kiedy się o tym dziad i baba dowiedzieli, postanowili wprowadzić się do sosnowej szafy. Zabrali swoje rzeczy i rozłożyli w szafie. Dziad był zadowolony z nowego mieszkania, ale babie nie podobał się bałagan, więc oboje szybko się wyprowadzili.
Agnieszka zawstydziła się. Było jej smutno, że nawet dziad z babą w jej szafie nie chcieli zamieszkać. Postanowiła zrobić w szafie porządek.
Czerwona piłka Joasi była wielką psotnicą. Pewnego razu skoczyła Morusowi na ogon. Piesek się zezłościł i chciał połknąć piłkę. Potem piłka wpadła do miednicy i rozchlapała wodę, aż wreszcie poturlała się pod komodę.
Joasia chciała wydostać piłkę spod komody. Uklękła i próbowała sięgnąć ręką, ale jej się nie udało, bo piłka leżała daleko, przy samej ścianie. Dziewczynka wzięła więc kij od miotły i wypchnęła piłkę. Tuż za nią wyskoczyły dziadołki z kurzu.
Joasia pochyliła się nad dziadołkami z kurzu i zakręciło się jej w nosie. Morusek i Mruczek omijali dziadołki z daleka. Dziewczynka zajrzała pod komodę, a tam jeszcze znajdowało się wiele takich dziadołków, które trzęsły brodami z kurzu. Joasia poprosiła o pomoc ścierkę, wodę, śmietniczkę i posprzątała dziadołki z kurzu.
Wszystkie dziady z kurzu znalazły się na śmietniczce, a potem Joasia wsypała je do ognia. Ogień długo parskał i pluł, bo w dziadołkach z kurzu mieszkały brud i różne choroby.
Joasia podziękowała ogniowi za to, że oczyścił dom z kurzu, a potem odłożyła miotłę, szmatę i śmietniczkę na swoje miejsca.
W ławce Petroneli usiadł nowy chłopiec. Dziewczynka nie była zadowolona z tego powodu. Na lekcji matematyki Petronela wyjęła książkę do rachunków. Książka ta była w bardzo złym stanie, miała zniszczoną okładkę i podarte kartki. Chłopiec miał natomiast nową książkę, która była czysta i obłożona w niebieski papier.
Przez otwarte okno wleciał wiatr i rozwiał kartki z książki Petroneli. Chłopcy żartowali, że Petroneli „matematyka koziołki po klasie fika”. Nowy kolega pocieszył Petronelę, obiecał, że następnego dnia pożyczy od taty klej i sklei nim książkę dziewczynki.
Nowy chłopiec miał na imię Janek i rzeczywiście następnego dnia przyniósł do szkoły klej. Skleił kartki w książce Petroneli. O sklejenie książek poprosiły chłopca także inne dzieci.
Koledzy nazwali chłopca Majster-Klajster, bo nikt nie umiał naprawiać książek tak jak Janek. Tato Janka był introligatorem. To on nauczył chłopca, jak należy postępować z książkami.
Teksty dostarczyło Wydawnictwo GREG. © Copyright by Wydawnictwo GREG
Autorzy opracowań: B. Wojnar, B. Włodarczyk, A Sabak, D. Stopka, A Szostak, D. Pietrzyk, A. Popławska, E. Seweryn, M. Zagnińska, J. Paciorek, E. Lis, M. D. Wyrwińska, A Jaszczuk, A Barszcz, A. Żmuda, K. Stypinska, A Radek, J. Fuerst, C. Hadam, I. Kubowia-Bień, M. Dubiel, J. Pabian, M. Lewcun, B. Matoga, A. Nawrot, S. Jaszczuk, A Krzyżek, J. Zastawny, K. Surówka, E. Nowak, P. Czerwiński, G. Matachowska, B. Więsek, Z. Daszczyńska, R. Całka
Zgodnie z regulaminem serwisu www.opracowania.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora jest niedozwolone.
Ciekawostki (0)
Zabłyśnij i pokaż wszystkim, że znasz interesujący szczegół, ciekawy fakt dotyczący tego tematu.