Opowiadanie „Rozdziobią nas kruki i wrony” rozpoczyna się od opisu przyrody – ponurego i posępnego jesiennego świtu z pochmurną pogodą, ulewnymi deszczami i przenikliwie zimnym wiatrem. Następnie narrator przedstawia i opisuje głównego bohatera, który w taką pogodę podróżował dokądś wozem konnym. Był to powstaniec (uczestnik powstania styczniowego, które wybuchło w 1863 roku), Andrzej Borycki, znany szerzej pod nazwiskiem Szymon Winrych (prawdopodobnie pseudonim powstańczy). Szymon Winrych był człowiekiem szlachetnie urodzonym, niegdyś wesołym, zabawnym i poważanym człowiekiem. Obecnie jednak zmienił się nie do poznania.
Poznajemy go w momencie, gdy mijał właśnie trzeci dzień jego podróży. Była to tajna misja powstańcza, polegająca na transporcie broni (Winrych jechał wozem załadowanym bronią, było to kilkadziesiąt karabinów, pałaszy i inne pomniejsze elementy uzbrojenia). Podróżował nocą, za dnia natomiast ukrywał się w zaroślach i czuwał – obawiał się bowiem, że może zostać przez kogoś zauważony. Największym zagrożeniem byłoby spotkanie z Moskalami (akcja toczy się na terenie zaboru rosyjskiego), które niewątpliwie groziłoby powstańcowi śmiercią.
Szymon Winrych podróżował w ubogim chłopskim stroju. Trudy i niewygody podróży sprawiły, że był brudny i zaniedbany: „Włosy mu porosły »w orle pióra«, paznokcie »w dzikie szpony«, chodził teraz w przepoconej sukmanie, żarł chciwie razowiec ze sperką i żłopał gorzałę z taką naiwnością, jakby to była woda sodowa z sokiem porzeczkowym”. Możemy wnioskować, że chłopski strój i niechlujny wygląd mógł być po części rodzajem kamuflażu – chłop jadący wozem (w przeciwieństwie do powstańca) nie wydawał się nikomu podejrzany, nie zwracał niczyjej uwagi.
Podróż Winrycha była bardzo ciężka i wyczerpująca, głównie ze względu na pogodę – zimną, jesienną pluchę, z deszczem i silnym wiatrem. Choć opis pogody może wydawać się mało istotny, warto zwrócić na niego uwagę, gdyż to właśnie pogoda buduje ponury nastrój opowiadania. Dodatkowym utrudnieniem dla podróżującego był fakt, że droga w zupełności rozmokła od deszczu i pokryła się błotem do tego stopnia, że stała się niemal nieprzejezdna (wóz grzęznął w błocie, konie nie mogły iść, Szymon szedł obok wozu w butach, które niemal całkiem rozpadły się od wilgoci i doszczętnie przemokły).
Następnie narrator opowiadania „Rozdziobią nas kruki i wrony” podkreśla heroiczną postawę Winrycha, który nadal aktywnie walczył w powstaniu i nie tracił nadziei, mimo iż był to czas, kiedy powstanie chyliło się ku upadkowi i coraz mniej osób wspierało działania zbrojne („Jeżeli kto jeszcze na tej ziemi walczył w całym i zupełnym znaczeniu tego słowa, to on, Winrych. On jeden jeszcze chodził po broń, jeden nie upadał na duchu”). Mimo iż wszystko już wskazywało na to, że powstanie zakończy się klęską, Winrych pozostawał nieugięty, uparty i zawzięty w swoich (coraz bardziej jednostkowych i odosobnionych) działaniach.
W trakcie wędrówki Winrychowi coraz silniej dokucza zimno i głód (jego buty przemokły, skończyły mu się zapasy jedzenia itp.). Jednak najbardziej dotkliwe uczucia wywoływały nie trudy fizyczne, ale cierpienie psychiczne – związane ze świadomością klęski powstania („– Wszystko przełajdaczone – szepcze Winrych. [...] Teraz dopiero wyleci na świat strach o wielkich ślepiach, ze stojącymi na łbie włosami [...] I pomyśleć, że to my taki sprawiliśmy postęp wyobrażeń, ponieważ przegraliśmy…”). W jego refleksjach daje się wyczuć, że winą za klęskę powstania obarczał podzielone i niesolidarne społeczeństwo (zwłaszcza chłopstwo – warstwę społeczną, która bardzo mało licznie zasiliła powstanie i odnosiła się do niego z niechęcią).
Jego refleksje przerwał nagły dźwięk i ruch – jakby zbliżających się koni – który Winrych spostrzegł na horyzoncie. Mgła i słaba widoczność utrudniały widzialność drogi, jednak wiedział, że to Moskale – największe zagrożenie, którego za wszelką cenę starał się uniknąć.
Szymon Winrych desperacko starał się uciec, poganiając konie i przytulając się do końskiego łba. Okazało się to jednak daremne, ponieważ jego wóz został spostrzeżony i Moskale ruszyli za nim w pogoń. Uzbrojeni ułani na koniach bardzo szybko go dopadli. W szaleńczym pościgu – w momencie, gdy Szymon wiedział już, że nie zdoła uciec – próbował jeszcze wypuścić konie na wolność, żeby chociaż one uszły z życiem.
Ośmiu moskiewskich ułanów na koniach i z bronią w ręku otoczyło powstańca. Bez słowa zaczęli sprawdzać zawartość jego wozu, a widząc, że jest to broń, usiłowali wypytywać go o to, na czyj rozkaz, dokąd i dla kogo ją przewoził. Winrych jednak na każde pytanie odpowiadał tylko jednym słowem: „Głupiś!”. Jego butna postawa rozwścieczyła ułanów, którzy brutalnie zamordowali go, nabijając go na lance (broń przypominająca włócznię). Rozpłatali jego brzuch i połamali klatkę piersiową, a następnie rozbili butelkę wódki na głowie konającego w mękach Winrycha i pocięli jego policzki ostrogami. Podobnie brutalnie obeszli się z koniem Szymona, zabijając go strzałem w czaszkę (drugiego konia pozostawili natomiast na pewną śmierć).
Następnie narrator w przejmujący sposób opisuje to, co stało się z ciałem powstańca. Koń, który pozostał przy życiu, widząc śmierć człowieka, przerażony zaczął się szarpać i rżeć. Nie mogąc się uwolnić, wplątał się w koło wozu i dotkliwie złamał nogę – wystająca, szpiczasta kość piszczeli przebiła końskie mięśnie i cięła skórę, sprawiając mu ogromny ból. Wkrótce zleciały się chmary głodnych ptaków drapieżnych – kruków i wron (trupojadów) – które zaczęły rozdziobywać rany powstańca i konia, zjadając fragmenty martwych ciał.
Na ten drastyczny widok natknął się przejeżdżający tamtędy chłop. Przez chwilę był zniesmaczony, po czym zmówił modlitwę nad zmarłym i pochował go na polu. Następnie przystąpił do sprawdzania, czy na wozie lub w ubraniach trupa znajduje się coś, co mógłby zabrać. Ucieszył się ogromnie ze znaleziska i doszczętnie ograbił zmarłego, zabierając wóz, resztki broni (których nie zabrali ułani), a nawet brudne ubrania i rozpadające się buty. Cenną zdobyczą był dla niego także martwy koń, którego mógł oskórować. Chłop próbował także dobić drugiego konia (tego ze złamaną nogą), jednak po nieudanej egzekucji pozwolił mu zdechnąć i zdecydował, że wróci po jego skórę nazajutrz. W drodze do domu chłop błogosławił Boga i cieszył się, że tak mu się poszczęściło.
Wydarzenia ukazane w opowiadaniu Stefana Żeromskiego „Rozdziobią nas kruki i wrony” mają miejsce jesienią 1963 roku, gdy powstanie styczniowe nadal trwa (upadło ostatecznie w kwietniu 1864 roku), jednak była to już jego końcowa faza i dla większości ludzi już wtedy było skazane na klęskę. Akcja opowiadania toczy się na Kielecczyźnie (wówczas zabór rosyjski): bohater przewozi broń i w okolicach Nasielska zostaje zaatakowany przez zbrojny oddział Moskali (żołnierzy rosyjskich).
Tematem opowiadania jest heroiczna postawa, okrutna śmierć oraz losy pośmiertne ciała powstańca, Andrzeja Boryckiego, znanego pod nazwiskiem Szymon Winrych. Opowiadanie ma bardzo prostą fabułę – przedstawia właściwie jedno wydarzenie (napad Moskali na konwojującego broń powstańca i jego śmierć).
Istotna jest tu sama postać głównego bohatera oraz jego heroiczna postawa, upór i zawziętość. Winrych ma świadomość, że powstanie upadnie – mimo wszystko nie poddaje się i nie ustaje w działaniach. Winą za klęskę obarcza społeczeństwo, w którym brakuje jedności (gdyż wielu – zwłaszcza chłopów – nie wsparło działań powstańczych). Winrych jest wręcz zły na ludzi, którzy prezentują postawę wycofaną i obojętną wobec działań narodowowyzwoleńczych. Snuje refleksje, w których przewiduje, że taka postawa będzie miała przykre konsekwencje dla narodu.
Aby zrozumieć sens opowiadania Stefana Żeromskiego „Rozdziobią nas kruki i wrony”, niezbędna jest podstawowa wiedza historyczna na temat realiów powstania styczniowego (1863-1864). Prosta, jednowątkowa akcja i fabuła opowiadania odgrywają rolę drugorzędną. Istotna jest bowiem wymowa utworu, którego autor chciał zwrócić uwagę na przyczyny klęski tegoż powstania. Za najważniejszą z nich można uznać brak jedności i solidarności w narodzie (społeczeństwo podzielone klasowo, bardzo nieznaczny udział chłopstwa w powstaniu i niechęć do jego wspierania).
Niechęć do chłopstwa, które nie wsparło powstania, została zamanifestowana przez autora poprzez wprowadzenie bohatera-chłopa, który ograbia zwłoki i cieszy się, że wzbogacił się na krzywdzie powstańca.
Opowiadanie „Rozdziobią nas kruki i wrony” napisane zostało niezwykle ozdobnym i wyszukanym językiem literackim, który cechuje staranny dobór słów, obecność metafor, porównań, a nawet neologizmów (np. wrony – trupojady). Charakterystyczny dla okresu modernizmu kunszt literacki opiera się także na połączeniu sztandarowych dla tej epoki nurtów, takich jak realizm, naturalizm (scena śmierci, rozdziobywanie ciała przez ptactwo, egzekucja konia), impresjonizm (opisy posępnej, jesiennej przyrody) oraz symbolizm.
Teksty dostarczone przez Grupę Interia. © Copyright by Grupa Interia.pl Sp. z o.o. sp. k.
Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.
Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.
Zgodnie z regulaminem serwisu www.opracowania.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.
Ciekawostki (0)
Zabłyśnij i pokaż wszystkim, że znasz interesujący szczegół, ciekawy fakt dotyczący tego tematu.