Krętacz przestrzega Piołuna przed pouczaniem człowieka, którego młody diabeł ma doprowadzić do piekła. Twierdzi, że ludzie współcześni rzadko posiadają prawdziwą wiedzę (bo ta jasno dowodzi istnienia Boga), dzięki czemu należy podsycać w nich wielość myśli i teorii, żeby mieli poczucie ogromu wiedzy i jej chaosu. A kiedy już poczują się znużeni, należy pokazać im zwyczajność świata: konieczność zjedzenia śniadania, przejeżdżający ulicą autobus, a wtedy łatwo nad nimi panować i osłabiać ich wiarę w to, czego nie mogą zobaczyć ani poczuć.
„Pacjent” Piołuna został chrześcijaninem. Krętacz stara się pocieszyć młodego diabła, twierdząc, że było już wielu takich nawróconych, których udało się jednak sprowadzić na wiodącą do piekła drogę. Zwłaszcza, że nawyki i przyzwyczajenia „pacjenta” są bardzo korzystne dla szatana.
W tej sytuacji należy przede wszystkim zwrócić uwagę „pacjenta” na zewnętrzne atrybuty chrześcijaństwa - tandetne wydania liturgii i śpiewników, zwyczajnych, przeciętnych ludzi zasiadających wraz z nim w kościelnych ławkach. Ponieważ nie zna on jeszcze prawdziwej chrześcijańskiej pokory, będzie się czuł lepszy, mądrzejszy i inteligentniejszy od nich. Nawet jego akty skruchy będą wtedy fałszywe. W takim stanie należy go utrzymywać jak najdłużej.
Krętacz radzi Piołunowi, by wykorzystał maksymalnie postawę swego „pacjenta” w stosunku do matki. Z listu wynika, że nie mają oni zbyt dobrych kontaktów, a Krętacz radzi podsycać wzajemne urazy. Podaje kilka sposób. Przede wszystkim radzi, by kierować myśli „pacjenta” wyłącznie na życie wewnętrzne. W ten sposób nie będzie on miał czasu interesować się potrzebami matki. Poza tym Krętacz radzi, by w czasie modlitwy za matkę Piołun podsuwał modlącemu się słabości i grzechy matki, co ma sprzyjać kreowaniu w umyśle „pacjenta” fałszywego obrazu matki. Zauważa też, że mieszkając z kimś lata pod jednym dachem trudno ustrzec się przed znużeniem tą osobą i rozdrażnieniem. Ma ona dla nas miny i ton głosu, które nas szczególnie denerwują i czasem niewinna wypowiedź potrafi doprowadzić do scysji. Właśnie takie sytuacje radzi prowokować Krętacz w domu „pacjenta” Piołuna.
Każe też wzbudzić w matce, która jest „pacjentką” niejakiego Glubosa nutę zazdrości o nawrócenie syna i o to, że tak łatwo mu przychodzi religijny zapał, który w niej nieco już ostygł.
List dotyczy modlitwy - Krętacz namawia swojego bratanka, by skłaniał swojego „pacjenta” do przypominania sobie „papuziego” - bezmyślnego powtarzania słów modlitwy, znanego z dzieciństwa. Niech stara się wytworzyć w sobie „nabożny” nastrój i niech poświęca temu więcej uwagi niż Bogu (w listach diabła mowa o Nim jako o Nieprzyjacielu). Chodzi o to, by człowiek nigdy nie kierował modlitwy „do tego, czym Ty sam wiesz, że jesteś”, ale „do tego, czym ja myślę, że jesteś”. Wtedy nie uda mu się naprawdę zjednoczyć z bóstwem w modlitwie. Gdyby jednak do tego doszło, piekło będzie bezsilne. Na szczęście, jak pisze Krętacz, ludzie zwykle nie pragną prawdziwego zjednoczenia z Bogiem tak bardzo, jak im się wydaje. „Istota rzeczy leży bowiem w tym, że ludzie otrzymują więcej, aniżeli tego sami pragnęli”.
Piołun doniósł Krętaczowi, że w Europie wybuchła kolejna wojna. Stary diabeł jest zaskoczony euforią bratanka z tego powodu - namawia go, by się raczej skoncentrował na swoim „pacjencie” i roli, w jakiej ten człowiek wystąpi podczas wojny - jako patriota walczący za swój kraj czy pacyfista kategorycznie odmawiający udziału w walkach.
Dodaje też, że wbrew pozorom wojna nie niesie piekłu jakichś nadzwyczajnych korzyści. W obliczy cierpienia i śmierci nawet najwięksi grzesznicy mają tendencję do nawracania się i piekło bezpowrotnie traci ich dusze. Większość ludzi poświęca się też wówczas wielkim w ich mniemaniu ideom i sprawom, za co także są nagradzani życiem wiecznym, bo Bóg kocha każdego, kto potrafi poświęcić życie dla tego, co uważa za słuszne i dobre.
Okazuje się, że „pacjent” Piołuna będzie służył w wojsku. Krętacz uczula bratanka, by stale utrzymywał człowieka w przeświadczeniu, że jego obecne cierpienia i trudy są niczym w porównaniu z tym, które go jeszcze czekają, a których się obawia. Niech „pacjent” skoncentruje się na strachu jako takim i niech mu poświęci jak najwięcej uwagi. Wtedy diabłu łatwiej będzie nim zawładnąć.
Odpowiadając na pytanie Piołuna o to, czy ma podsycać w swoim „pacjencie” nienawiść do Niemców - wrogów w wojnie - Krętacz odpowiada, że nie to jest najważniejsze. Ważne, by „pacjent” zachował nieprzychylny stosunek do najbliższego otoczenia, np. do matki, bo to są jego konkretne przewinienia przeciw Nieprzyjacielowi.
Krętacz poleca Piołunowi, by w żadnym razie nie ujawniał się swemu „pacjentowi”. Do taktycznych posunięć Piekła należy bowiem ukrywanie się przed ludźmi. Ma tak być do czasu, gdy „nauczymy się, jak uczulić i umitologizować ich wiedzę do tego stopnia, by przemycić do niej to, co w gruncie rzeczy jest wiarą w nas (...), przy równoczesnym odgrodzeniu ludzkiego umysłu od wiary w Nieprzyjaciela”.
Co do roli, jaką „pacjent” ma odegrać w wojnie, Krętacz radzi Piołunowi, by kierował myśl człowieka stronę pacyfizmu. Stary diabeł spodziewa się, że „pacjent” znajdzie wówczas małą grupkę ludzi o poglądach podobnych do własnych i wejdzie w skład takiej sekty. Jakąkolwiek postawę „pacjent” obierze, Piołun ma postępować w następujący sposób: sprawić, by patriotyzm lub pacyfizm stał się częścią składową religii „pacjenta”, potem jej częścią najważniejszą, w końcu to religia będzie częścią „sprawy”.
Na początku listu Krętacz opisuje naturę ludzką jako falującą - bo człowiek jest rozdarty między swoją duchowość i cielesność (tak stworzył go Bóg i właśnie z powodu tej dwoistości ludzkiej natury szatan potępił człowieka jako boskie dzieło). Dlatego diabeł nigdy do końca nie może być pewny stanu swego „pacjenta”, bo kiedy wydaje mu się, że już nim zawładnął, człowiek nagle zwraca się ku Bogu, sprawom wyższym, prawym, ideom. Każdy człowiek przeżywa w życiu wzloty i upadki, chwile religijnych uniesień i zwątpienia, ale każdy wykształcony diabeł wie, że Nieprzyjacielowi zwłaszcza owe chwile zwątpienia, „doliny”, są bardzo miłe. Pragnie on bowiem, by człowiek poddał mu się z własnej nieprzymuszonej woli, a to jest możliwe tylko po wewnętrznych walkach. Tylko wtedy stanie się podobny do Boga. Krętacz tak charakteryzuje stosunek szatana i Boga do człowieka: „My potrzebujemy bydła, które w końcu mogłoby stać się żerem; On potrzebuje sług, którzy w końcu mogliby stać się synami. My chcemy chłonąć, On chce rozdawać. W nas jest pustka i chcielibyśmy ją zapełnić; On jest pełny i przelewa się”.
Właśnie dlatego Bóg opiekuje się szczególnie tymi, którzy przeżywają kryzysy wiary, bo wie, że one bardzo zbliżają do Niego ludzką istotę.
Ale i kryzysy wiary, i chwile „oschłości ludzkiego serca wobec Boga” można wykorzystać na korzyść piekła. Krętacz doradza Piołunowi, by skoncentrował się na pokusach zmysłowych wobec swojego „pacjenta”, ponieważ okresy osłabienia życia religijnego sprzyjają perwersji. Diabeł charakteryzuje przy tym naturę świata. Przyjemność została stworzona przez Boga dla radości człowieka. Diabeł zaś może tylko wypaczać przyjemność - seksualność zamienić w perwersję, biesiadę w alkoholową libację - i w ten sposób dręczyć ludzi. „Stale rosnące pożądanie stale malejącej przyjemności - oto właściwa formuła” - pisze Krętacz.
„Pacjent” Piołuna przeżywa właśnie jeden z kryzysów wiary. Należy mu wpoić przekonanie, że będzie on trwał wiecznie, a nawet, że pierwsze religijne uniesienia były znakiem nadgorliwości. Można mu nawet próbować wmówić, że nawrócenie i wiara była jedną z faz w jego życiu - bezpowrotnie minioną.
Piołun doniósł Krętaczowi, że jego „pacjent” poznał pewną parę małżeńską - ludzi sceptycznych, eleganckich, powierzchownych intelektualistów, słowem snobów, którzy bardzo mu zaimponowali. Stary diabeł poleca młodemu pielęgnować tę znajomość i podsycać w „pacjencie” pragnienia stania się takimi, jak oni. Każe tłumić wszelki krytycyzm człowieka wobec nowych znajomych, albo pozwolić mu sobie uświadomić, że oto prowadzi podwójne życie - w ich obecności jest snobem, a kiedy ich nie ma, należy do społeczności wzorowych chrześcijan. Jednocześnie dobrze by było nakłonić go do życia ponad stan (w celu dopasowania się do nowych znajomych) i zaniedbywania obowiązków w pracy, co doprowadzi do pogorszenia stosunków z matką oraz przełożonymi.
Towarzystwo, do którego został wprowadzony przez parę znajomych „pacjent” Piołuna, to ludzie, którzy pewną prostą drogą zdążają ku piekłu. Krętacz jest bardzo zadowolony z rozwoju sytuacji. Poświęca kilka chwil na refleksję związaną z radością - produktem bożej kreacji. Zarówno radość jak i uciecha są dokładnie opisane w piekielnych dokumentach, ale diabłom bezpośrednio nieznane. Natomiast żart i „płytką paplaninę” piekło może wykorzystać dla zguby człowieka. Wystarczy nauczyć ludzkie istoty, że najgorsze czyny można obrócić w żart, natomiast o najpoważniejszych sprawach, jak na przykład cnota, można paplać bez sensu.
Piołun robi coraz większe postępy w sprowadzaniu swego „pacjenta” z drogi ku niebu na drogę ku piekłu. Co prawda, człowiek ten wciąż jeszcze chodzi do kościoła, a nawet przystępuje do komunii, ale i to zdaniem Krętacza można wyzyskać na korzyść piekła. Znaczy to bowiem, że „pacjent” nie ma poczucia, że grzeszy przestając z ludźmi dalekimi od wiary w Boga, a jedynie odczuwa lekką skruchę na myśl o tym. Podsycając ten stan można doprowadzić do tego, człowiek odczuwał niechęć wobec Nieprzyjaciela i sam będzie pragnął, by diabeł odwracał jego uwagę od wszelkich czynności religijnych. Z czasem coraz łatwiej będzie go można skłaniać do zwykłego marnotrawienia czasu, czym będzie on się czuł coraz bardziej znużony. W końcu dojdzie do wniosku, że strawił życie na jałowym trwaniu, nie robiąc tego, co powinien, ani tego, co lubi. To bardzo skuteczny sposób odgrodzenia człowieka od Boga.
Następuje krach poczynań Piołuna - „pacjent” wymyka mu się z rąk. Młody diabeł nie zwrócił uwagi na to, że człowiek sięgnął po rozrywki (dobra książka i spacer), które sprawiły mu prawdziwą przyjemność i tę sytuację natychmiast wykorzystał Nieprzyjaciel. „Pacjent” Piołuna zrozumiał, jak bezsensownym zajęciom oddawał się do tej pory i w jak nędznym towarzystwie się znalazł. Poczuł skruchę.To niedopuszczalne. Krętacz próbuje ratować sytuację - poleca Piołunowi, by za wszelką cenę starał się powstrzymać „pacjenta” od jakiegokolwiek działania. Jeśli skrucha nie przerodzi się w czyn, a więc nie ujawni się wolna wola człowieka w czynieniu dobra, wciąż jeszcze jest w piekle nadzieja, że dusza nie została utracona.
Największym niebezpieczeństwem jest obecnie pokora, jaką odczuwa „pacjent” Piołuna. Krętacz radzi więc, aby diabeł zwrócił uwagę człowieka na tę pokorę i podsycił w nim dumę z tego, że umie być pokorny. Wtedy natychmiast pojawi się pycha. Następnie trzeba zniszczyć przekonanie człowieka, że pokora jest cnotą i wpoić mu przekonanie, że jest ona postawą wobec siebie, polegającą na niezbyt przychylnej samoocenie. Bóg chce, aby ludzie osiągnęli stan umysłu, w którym będą się cieszyć zarówno z własnych jak i cudzych sukcesów tak samo, nie będzie w nich odrobiny zazdrości, zawiści, stronniczości, miłości własnej, egoizmu. Krętacz zauważa przy tym, że Bóg naprawdę kocha ludzi. Dlatego zadaniem diabła konieczne jest podsycanie w człowieku miłości własnej, poczucia indywidualizmu i wyjątkowości, to wszystko sprzyja oddaleniu „pacjenta” od Nieprzyjaciela.
Wojna nieco przycichła, Krętacz radzi Piołunowi, by skłonił swojego pacjenta do myślenia o przyszłości, bo tylko myśl o niej budzi w ludziach nadzieję i trwogę - uczucia bardzo korzystne dla piekła. Można ich wtedy skłaniać do myślenia o rzeczach nierealnych, ku przyszłości kierują się najpodlejsze ludzkie uczucia, takie jak: strach, ambicja, chciwość. Człowiek zmagający się z wizją przyszłości - oto ideał piekła. Szatan chciałby stworzyć pokolenia ludzi goniących za marzeniami, a nie dbających o teraźniejszość, bo tacy ludzie byliby wciąż nieszczęśliwi, niespełnieni, niezadowoleni.
Krętacz radzi, aby „pacjent” Piołuna był w związku z wojną pełen nadziei i oczekiwań. W każdym razie należy odciągać jego myśl od teraźniejszości.
Stary diabeł poleca Piołunowi nakłonić „pacjenta” do zmiany kościoła, do którego uczęszcza. Podaje przykłady kaznodziejów, których nauki sprowadziły z drogi ku Nieprzyjacielowi wielu chrześcijan i skierowały ich w stronę piekła.
W tym liście nieco więcej miejsca poświęca Krętacz matce „pacjenta” Piołuna. Czyni to rozważając grzech obżarstwa. Otóż staruszka, będąca matką „pacjenta” nigdy nie pomyślałaby, że grzeszy w ten sposób. Zwykle utrzymywała, że nic dla siebie nie potrzebuje, że może żyć odrobiną strawy i napoju. Zamęczała jednak domowników i służbę wygórowanymi i skomplikowanymi żądaniami co do tychże napojów i pokarmów. Domagała się w szczególny sposób podsmażanej grzanki, herbaty słabej, „ale nie za słabej”, rugała kelnera za to, że przyniósł jej zbyt dużą porcję. Wszystkie te gesty są podyktowane szczególnym rodzajem obżarstwa, który polega na tym, że człowiek chce otrzymać dokładnie to, czego pragnie, nawet, gdy innym sprawia to wielki kłopot.
Krętacz poleca Piołunowi zastosowanie wobec „pacjenta” techniki kuszenia seksualnego. Nieprzyjaciel chciałby, aby ludzie wyrzekli się uciech cielesnych albo kultywowali jednożeństwo. Diabeł im to skutecznie uniemożliwia. Bóg nazwał małżeństwo „jednym ciałem”, ale nie dodał „szczęśliwym”, „zakochanym” i tę „furtkę” diabeł powinien wyzyskać, przekonując człowieka, że sam fakt cielesnego zjednoczenia jest formą zaślubin, bo jest wyrazem zakochania. Trzeba ugruntowywać w ludziach przekonanie, że tylko „zakochanie” upoważnia do oczekiwania, że partner lub partnerka będą pozostawać w związku, a kiedy „zakochanie” minie, każdy ma pełne prawo odejść w swoją stronę. Taka sytuacja jest dla piekła bardzo korzystna. Ludzie tak myślący „zakochanie” stawiają ponad takie wartości jak rodzina, dziecko, przekazywanie życia.
Krętacz obawia się, że jego dywagacje na temat natury Boga i Jego miłości do ludzi doszły do wyższych instancji piekielnych, wyraża nadzieję, że Piołun nie pokazywał nikomu jego listów. Wycofuje się też z niektórych wniosków, przyznaje, że popadł w herezję - Bóg i ludzie to dwa odrębne światy, niemożliwe jest, by On ich kochał, ma jakiś interes w tym, by troszczyć się o ludzi i piekło wkrótce go odkryje.
Dodaje też, że stan „zakochania się” u ludzi jest stanem wyjściowym dla szatana i Boga - zarówno niebo jak i piekło mogą go wyzyskać na własną korzyść.
Krętacz domaga się od Piołuna sprawozdania na temat młodych kobiet, z którymi ma się okazję spotkać jego „pacjent”. Przy okazji pozwala sobie na dygresję dotyczącą „smaku seksualnego” z różnych epok i okresów dziejowych. Obecnie, jak pisze w epoce jazzu, mężczyzn fascynują kobiety o figurze niemal chłopięcej, a że taka szybko przemija, pozwala to podsycać w kobietach lęk przed starością i niechęć do zakładania rodzin i rodzenia dzieci. Jednocześnie piekło sprzyja kreowaniu wizerunku człowieka nagiego zupełnie niezgodnego z prawdziwym. Mężczyzna poszukuje więc nieosiągalnego ideału i nie pociągają go kobiety rzeczywiste.
Na koniec Krętacz opisuje marzenia mężczyzn o kobietach. Zwykle pragną oni dwóch rodzajów kobiet: świętej (Wenus ziemskiej) i ladacznicy (Wenus piekielnej). Warto skłonić „pacjenta”, by pokochał, a nawet poślubił piekielną Wenus - kobietę okrutną, przebiegłą, zaborczą, brutalną. Konsekwencje tego mogą być dla piekła niezwykle korzystne.
W okresie kuszenia seksualnego wygodnie jest obudzić zgryźliwość i opryskliwość „pacjenta”, który jest wówczas szczególnie wrażliwy na każde, nawet najdrobniejsze niepowodzenie. Każde traktuje jako osobistą porażkę. Ma przy tym coraz więcej wymagań od życia. Chce coraz więcej rzeczy posiadać na własność, a zadaniem diabła jest podsycać w nim zmysł posiadania, aby w końcu liczyło się dla niego wyłącznie słowo „moje”.
„Pacjent” Piołuna zakochał się i to w bardzo wartościowej w oczach nieba dziewczynie - jest wzorową chrześcijanką, jak wynika z piekielnych kartotek. Krętacz dziwi się, że Nieprzyjaciel spokojnie i z uśmiechem patrzy na to uczucie, ale stwierdza, że Bóg jest tak naprawdę hedonistą, a w Jego królestwie pełno jest radości.
Krętacz martwi się, że dom dziewczyny także jest pełen radości, chrześcijańskiego ładu i spokoju, słowem „pacjent” w ogóle nie powinien mieć z nim styczności, jeśli ma dojść do piekieł.
Zdenerwowany Krętacz zamienia się w wielką stonogę, dlatego list podpisuje za niego Toadpipe - jego sekretarz.
„Pacjent” Piołuna przebywając wśród inteligentnych i prawych chrześcijan odzyskuje duchowy spokój i równowagę. Młody diabeł wciąż traci na niego wpływ, co niepokoi Krętacza. Co prawda podaje kilka sposobów dalszego kuszenia „pacjenta”, ale sam chyba nie ma już nadziei na sukces. Jedyny sposób widzi w końcu w poddaniu „pacjentowi” pomysłu utworzenia własnej wersji wiary i religii chrześcijańskiej, co może go jeszcze skierować na drogę ku piekłu.
Sytuacja znów zaczyna się rysować nieco lepiej - kusiciel dziewczyny, Slumtrimpet, doniósł, że ma ona jedną drobną wadę - uważa ludzi, którzy nie wierzą w to, co ona za śmiesznych i ograniczonych. Uważa się ona tym samym za nieco lepszą od innych. Wprawdzie jest w tym dużo nieświadomości i naiwności, ale można wyzyskać tę wadę dla sprawy „pacjenta”. Krętacz podpowiada, że z pewnością będzie się on chciał upodobnić do nowego towarzystwa, które poprzez osobę ukochanej stało mu się tak drogie. Trzeba przypilnować, by upodobnił się do ukochanej również pod względem uważania się za kogoś lepszego od innych z racji wiary, ale wyolbrzymić tę cechę. Wtedy „pacjent” zgrzeszy duchową pychą.
Krętacz pisze o roli zmian w świecie. Ponieważ ludzie potrzebują zmian, Bóg stworzył dla nich rytm trwania - przemienność nocy i dni, pór roku. Zmiany nie zawsze wychodzą człowiekowi na dobre, szatan doprowadził do tego, że ludzkość straciła orientację w tym, która zmiana wyjdzie światu na dobre, a która na złe.
„Pacjent” i dziewczyna są już narzeczonymi. Krętacz namawia Piołuna, by zasiał w nich obojgu ziarna, które w przyszłości ich unieszczęśliwią. Dopóki bowiem są sobą erotycznie oczarowani z prawdziwą przyjemnością poświęcają się dla siebie nawzajem i poddają własnym życzeniom. Potem szczerą chęć wzajemnej pomocy ma zastąpić „niesamolubstwo”, czy postępowanie zgodnie z wolą innych, ale jednocześnie dawanie im do zrozumienia, że robi się to wyłącznie z ich woli, a nie z własnej, aby zrobić im przyjemność. Na koniec Krętacz sugeruje, by osłabić w dziewczynie poczucie humoru, które nie jest piekłu na rękę.
„Pacjent” jest coraz bardziej zakochany, w czym Krętacz dostrzega możliwość wypełnienia mu życia ideą „ziemskiego szczęścia” i odciągnięcia go od Nieprzyjaciela.
„Pacjentowi” grozi niebezpieczeństwo - na miasto, w którym mieszka mają spaść bomby. Istnieje realna nadzieja, że zginie, o czym z radością donosi Piołun. Krętacz gani go za tę radość i uświadamia, że gdyby „pacjent” zginął w takim stanie ducha, w jakim się znajduje, piekło na zawsze go utraci. Głównym zadaniem Piołuna będzie teraz ochrona powierzonego mu człowieka.
Jest już pewne, że na miasto spadną bomby, a obowiązki „pacjenta” Piołuna sprawią, że znajdzie się on w wielkim niebezpieczeństwie. Do diabła należy teraz sprawić, by w ludzkim umyśle wytworzył się szereg różnych możliwości, a to doprowadziło do chaosu i ucieczki od tego, co przeznaczył dla niego Nieprzyjaciel. W chwili zaś największego niebezpieczeństwa „pacjent” musi zdobyć się na czyn tchórzostwa.
„Pacjent” Piołuna bohatersko przeżył nalot. Młody diabeł jest w coraz większym niebezpieczeństwie, bo twarde prawo piekła mówi: „zdobądź nam strawę lub sam bądź strawą”. Prosi Krętacza o pomoc, ale ten wyśmiewa go. Jego ostatnie rady brzmią: jeśli człowiek spotka ukochaną, Piołun ma podsycić w nich urazy; zaś widok okropności wojny ma w nim wzbudzić przekonanie o nikczemności świata.
„Pacjent” zginął bohaterską śmiercią. Wkroczy do nieba, w piekle zaś rozlega się wycie „podrażnionego głodu”. W chwili śmierci „pacjent” ujrzał anioły, które opiekowały się nim w czasie jego ziemskiej wędrówki i odczuł, że znał je od dawna. Ujrzał także Boga, dostąpił zaszczytu, którego żaden diabeł nigdy nie dostąpi. Krętacz zapowiada Piołunowi zemstę - zostanie pożarty zamiast człowieka, którego kuszeniem miał doprowadzić do piekielnych bram.
Teksty dostarczyło Wydawnictwo GREG. © Copyright by Wydawnictwo GREG
Autorzy opracowań: B. Wojnar, B. Włodarczyk, A Sabak, D. Stopka, A Szostak, D. Pietrzyk, A. Popławska, E. Seweryn, M. Zagnińska, J. Paciorek, E. Lis, M. D. Wyrwińska, A Jaszczuk, A Barszcz, A. Żmuda, K. Stypinska, A Radek, J. Fuerst, C. Hadam, I. Kubowia-Bień, M. Dubiel, J. Pabian, M. Lewcun, B. Matoga, A. Nawrot, S. Jaszczuk, A Krzyżek, J. Zastawny, K. Surówka, E. Nowak, P. Czerwiński, G. Matachowska, B. Więsek, Z. Daszczyńska, R. Całka
Zgodnie z regulaminem serwisu www.opracowania.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora jest niedozwolone.
Ciekawostki (0)
Zabłyśnij i pokaż wszystkim, że znasz interesujący szczegół, ciekawy fakt dotyczący tego tematu.