Był ciepły marcowy dzień. W szkolnej sali uczniowie z niecierpliwością oczekiwali zakończenia lekcji. W pewnej chwili po podłodze, która stanowiła drogę komunikacyjną między uczniami, potoczyła się kulka papieru. Na kartce napisane było: „Dziś o czwartej po południu walne zebranie na Placu. Wybór przewodniczącego. Zawiadomić wszystkich”. Wiadomość skierowana była do Boki, poważnego i nieskorego do żartów czternastoletniego chłopca. Zadzwonił dzwonek i dzieci szybko opuściły klasę. Po drodze spotkały Nemeczka, drobnego, cichego i niepozornego chłopca, z którym nikt się nie liczył. Na prośbę kolegów Nemeczek opowiedział, jak bracia Pastorowie zmusili go do „poddania się” (w szkolnym żargonie „poddanie się” oznaczało stan oblężenia, przemocy, prawo pięści). Oburzony tym zdarzeniem, Boka postanowił zwołać naradę.
Plac był w rzeczywistości zaledwie skrawkiem ziemi, ograniczonym z jednej strony drewnianym płotem, z dwóch stron murami domów, od tyłu zaś sąsiadował z tartakiem. Dla chłopców, mieszkających w mieście, był jedynym miejscem zabaw.
Jako pierwszy na Plac przyszedł Nemeczek. Od razu spostrzegł Hektora, czarnego psa należącego do Słowaka, dozorcy tartaku. Przyjazny zazwyczaj pies szczekał teraz i warczał. Na sągu drewna, na którym wzniesiona była forteca, stał Feri Acz, przywódca wrogiego obozu chłopców z Ogrodu Botanicznego. Zabrał czerwono-zieloną chorągiew fortecy i zniknął. Po chwili zjawiła się reszta chłopców, którym Nemeczek opowiedział o przybyciu Feriego Acza. Oburzeni chłopcy postanowili uszyć nową chorągiew. Zaraz zaczęła się narada i wybór przewodniczącego. Został nim Boka. Pełni zapału postanowili wyruszyć do Ogrodu Botanicznego.
Nowy przewodniczący chciał dać dowód odwagi chłopcom z Ogrodu Botanicznego. Wziąwszy dwóch ochotników: Nemeczka i Czonakosza, postanowił wtargnąć na wyspę przeciwników i przybić na drzewie kartkę z napisem: „Tu byli chłopcy z Placu Broni”.
Powoli skradali się pod obóz nieprzyjaciela. W ruinach pobliskiego zamku natrafili na skład broni - drewnianych toporków czerwonoskórych. Po chwili wsiedli do przycumowanej w pobliżu łódki, aby przeprawić się na drugi brzeg jeziora. Nemeczek, chwyciwszy się cienkiej trzciny, wpadł do wody. Szedł jednak dalej, przemoczony i zziębnięty. Na wzgórzu ujrzeli swoich wrogów, a wśród nich Gereba, chłopca z ich obozu. Czerwonoskórzy przygotowywali napad na Plac Broni, a Gereb zdradzał im jego tajemnice. Boka przymocował do pnia drzewa kartkę i wszyscy szybko wsiedli do łódki. W tej chwili ich zauważono. Schowali się w oranżerii, za wielkimi cyprysami. Tu także zostali zauważeni, ale udało im się uciec.
Po skończonych lekcjach Weiss, Rychter, Czele, Kolnay, Barabasz, Lesik i Nemeczek, czyli wszyscy chłopcy z Placu Broni zostali wezwani do pokoju nauczycielskiego. Okazało się, że profesor Rac chciał dowiedzieć się czegoś o „Stowarzyszeniu Zbieraczy Kitu”, które założyli. Zdobywali oni kit, wydłubując go z okien. Stowarzyszenie posiadało własną pieczęć, chorągiew, a na dodatek płacono składki członkowskie. Nauczyciel polecił zlikwidować związek.
Zaraz po wyjściu z gabinetu profesora chłopcy zebrali się na Placu Broni. W pewnej chwili Nemeczek zauważył Gereba, skradającego się do budki starego Słowaka. Chłopiec postanowił wyprzedzić zdrajcę i podsłuchać jego rozmowę z dozorcą. Gereb namawiał starego człowieka, aby wygnał chłopców z Placu. Wówczas Nemeczek, nie zważając na wołania i rozkazy podporucznika Weissa i prezesa Kolnaya, pobiegł zawiadomić o tym Bokę. Rozgniewani nieposłuszeństwem szeregowca chłopcy okrzyknęli go zdrajcą i wykluczyli ze związku. Tymczasem Nemeczek wraz z Boką wracali na Plac, gdzie usłyszeli tylko szyderczy śmiech Gereba.
Dwa dni później w Ogrodzie Botanicznym zebrali się czerwonoskórzy, aby zaplanować atak na chłopców z Placu Broni. W pewnej chwili z wierzchołka wielkiego drzewa doszedł ich dźwięczny głos. Był to głos małego Nemeczka, który bronił honoru swoich kolegów, oskarżanych przez czerwonoskórych o tchórzostwo. Feri Acz, zdumiony odwagą małego chłopca, zaproponował mu przystąpienie do jego grupy. Chłopiec jednak odmówił. Czerwonoskórzy, chcąc ukarać Nemeczka za wtargnięcie na ich teren, postanowili wykąpać go w pobliskim jeziorze. Ale nawet teraz wykazał się odwagą i jako bohater odchodził przy prezentujących broń czerwonoskórych. Zimna kąpiel bardzo osłabiła i tak już wyczerpany organizm chłopca.
Nazajutrz na Placu Broni Boka wywiesił odezwę, aby poinformować chłopców o grożącym im niebezpieczeństwie utraty Placu. Nikt jeszcze nie wiedział o nocnej wyprawie Nemeczka. Boka ogłosił stan wojenny i przedstawił plan walki z czerwonoskórymi. Nemeczka mianował swoim adiutantem, co wywołało sprzeciw członków „Stowarzyszenia Zbieraczy Kitu”.
Po chwili wszyscy chłopcy stali na swoich stanowiskach i na Placu został tylko Boka. Nagle rozległo się pukanie do furtki. Przyszedł Gereb. Był blady i smutny. Prosił o wybaczenie i przyjęcie z powrotem do grupy. Boka jednakże odmówił.
Manewry zostały zakończone, ale nikt nie miał ochoty wracać do domu. Wtem rozległo się ponowne pukanie do furtki. Okazało się, że przyszedł ojciec Gereba, aby dowiedzieć się, czy rzeczywiście jego syn jest zdrajcą. Mały Nemeczek, nieprzytomny prawie z gorączki, powiedział, że Gereb nie jest zdrajcą. Bardzo chorego chłopca Boka odprowadził do domu.
Wieść o przygotowaniach do wojny rozeszła się po całej szkole. Chłopcy ze starszych i młodszych klas ofiarowali swą pomoc chłopcom z Placu Broni. Wszyscy dawali im dobre rady.
Punktualnie o godzinie drugiej chłopcy zebrali się na Placu. Brakowało tylko Nemeczka. Zajęli swoje stanowiska, gdy wartownik zameldował o przybyciu służącej z listem. Przyniosła ona list od Gereba. Gereb przepraszał za swoją zdradę, prosił o wybaczenie. Pisał o zamierzeniach czerwonoskórych, którzy, nie zmieniając swoich planów, napadną tak, jak to było umówione. Po krótkiej naradzie postanowiono przyjąć Gereba z powrotem. W pewnej chwili wartownik zawiadomił o zbliżającym się wrogu. Byli to tylko dwaj Pastorowie i Sebenicz, przybyli jako parlamentariusze. Wszyscy razem omówili reguły jutrzejszej walki, po czym posłowie opuścili Plac. Pomaszerowali na ulicę Rakoszańską, gdzie mieszkał Nemeczek. Przekazali choremu chłopcu pozdrowienia od Feriego Acza.
Nazajutrz był piękny, wiosenny dzień. Zaraz po skończonych lekcjach chłopcy poszli na Plac, aby przygotować amunicję - bomby z piasku. Boka zrobił przegląd wojska i chłopcy ustawili się na swoich stanowiskach. Wtem rozległ się donośny sygnał trąbki, co oznaczało zbliżającego się wroga. Napastnicy wbiegli na Plac. Rozpoczęło się bombardowanie. Gdy Boka zauważył, że kończy się amunicja, posłał do walki dwa bataliony, czekające w wozowni i w budce. Wywołało to u czerwonoskórych zamieszanie. Walka wrzała na całej linii, najgłośniej wówczas, kiedy udało się Czonakoszowi wepchnąć straszliwego i niezwyciężonego Pastora do budki. Taki sam los spotkał resztę oddziału dowodzonego przez starszego Pastora.
Tymczasem Feri Acz nasłuchiwał odgłosu trąbki, co miało oznaczać zwycięstwo jego oddziału. Jednakże usłyszał tylko zwycięskie okrzyki chłopców z Placu Broni. Feri Acz wiedział już, że do niego należy uratowanie honoru czerwonoskórych.
Znów rozpoczęła się zacięta walka. Boka wydał rozkaz bombardowania z szańców. Czerwonoskórzy, widząc swoją porażkę, przestali stosować się do regulaminu walki. Feri Acz rzucił się do budki, aby uwolnić uwięzionych tam kolegów, gdy wtem jakiś mały chłopiec zastąpił mu drogę. Był to Nemeczek, który podczas nieuwagi matki wymknął się z łóżka. Chłopiec powalił na ziemię Feri Acza. Spowodowało to zamieszanie w armii czerwonoskórych. Skorzystali z tego chłopcy z Placu Broni i wyparli wroga ze swojego terenu.
Nemeczek został mianowany kapitanem. W pewnej chwili przyszła matka chłopca i zabrała chorego do domu. Odprowadził ich cały oddział. Zapadał zmierzch. Chłopcy rozeszli się. Pod domem małego bo hatera pozostał tylko Boka, który domyślał się, że chłopiec jest ciężko chory. Nagle Boka spostrzegł czerwoną koszulę. Był to Feri Acz, który też niepokoił się o zdrowie Nemeczka.
Kilka uwag z „Wielkiej Księgi Związku Zbieraczy Kitu”: Ernest Nemeczek został nazwany prawdziwym bohaterem, a jego nazwisko zostało wpisane do „Księgi...” dużymi literami (co było wielkim zaszczytem). Na walnym zebraniu „Związku...” wszyscy członkowie podziękowali generałowi Janoszowi Boce za poprowadzenie zwycięskiej walki. Prezes „Związku...”, Pal Kolnay, otrzymał naganę, ponieważ dopuścił do zaschnięcia kitu.
W małej kamienicy przy ulicy Rakoszańskiej panowała głęboka cisza. Nemeczek czuł się bardzo źle. Rozległo się pukanie. Wszedł Boka. Zaraz potem przyszedł doktor. Powiedział rodzicom, że chłopiec nie dożyje jutrzejszego dnia. Tymczasem Boka opowiadał choremu najnowsze wiadomości: czerwonoskórzy pozbawili Feriego Acza godności dowódcy, a dozorca Ogrodu Botanicznego zabronił im bawić się na wyspie. Nemeczek zaczął majaczyć. Po chwili zasnął. Wkrótce przyszli chłopcy ze „Związku....”, przynosząc choremu dyplom honorowy. Nemeczek już nie żył.
Teksty dostarczyło Wydawnictwo GREG. © Copyright by Wydawnictwo GREG
Autorzy opracowań: B. Wojnar, B. Włodarczyk, A Sabak, D. Stopka, A Szostak, D. Pietrzyk, A. Popławska, E. Seweryn, M. Zagnińska, J. Paciorek, E. Lis, M. D. Wyrwińska, A Jaszczuk, A Barszcz, A. Żmuda, K. Stypinska, A Radek, J. Fuerst, C. Hadam, I. Kubowia-Bień, M. Dubiel, J. Pabian, M. Lewcun, B. Matoga, A. Nawrot, S. Jaszczuk, A Krzyżek, J. Zastawny, K. Surówka, E. Nowak, P. Czerwiński, G. Matachowska, B. Więsek, Z. Daszczyńska, R. Całka
Zgodnie z regulaminem serwisu www.opracowania.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora jest niedozwolone.
Ciekawostki (0)
Zabłyśnij i pokaż wszystkim, że znasz interesujący szczegół, ciekawy fakt dotyczący tego tematu.