Jacek Czarnecki przedstawia się. Mówi o sobie, że ma pecha, bo urodził się czternastego. Mało brakowało, a zostałby dwa lata w trzeciej klasie. W domu rodzice mają z nim same kłopoty, a on sam bardzo lubi wszelkie zmiany.
Jacek pakuje walizkę. Zabiera same potrzebne według niego rzeczy (gwoździe, drut itp.). Nazajutrz rodzice odprowadzają go na dworzec i chłopiec odjeżdża na kolonie. W pociągu jest wesoło. Rozmawiają o zwierzętach z Tomkiem, Romkiem i Wackiem. Wacek płacze, bo auto zabiło mu psa.
Dotarli do Celestynowa. Kolonie mieszczą się w lesie nad rzeczką. Chłopcy dokładnie zlustrowali obiekt. Jacek zgłosił się do upiększania umywalni. Po dłuższym namyśle ozdabia ścianę napisem „Częste mycie skraca życie”. Chciał jeszcze napisać „Mycie nóg to twój wróg”, ale nie zdążył. Dostał burę od wychowawcy i kierownika.
Rano była pogadanka na temat ćwiczenia woli. Pan dawał różne przykłady. Jeden z nich był opowieścią o fakirze indyjskim. Chłopcy próbują ćwiczyć wolę i zostać fakirami. Pożyczają z kuchni deskę, wbijają pięć gwoździ, ale się kłócą i nic z tego nie wychodzi.
Wacek marzy o wyhodowaniu wielkiego drzewa, z którego mógłby oglądać wszystkie zawody sportowe. Jacek pobił się z Wackiem o to, że ten nie chciał go na to wymyślone drzewo wpuścić.
Ostatni dzień kolonii. Jacek i Tomek chcieli policzyć jeżowi igły, ale zwierzątko im uciekło. Chłopcy potoczyli się za nim w krzaki. Wyglądali potem tak, że mama Jacka na dworcu nie mogła rozpoznać syna.
Tomek i Jacek idą na dworzec po autograty od zagranicznych sportowców. Myślą, że to stare auta do remontu. Na dworcu jest tłok. Okazało się, że przyszli za późno, a autograty to autografy. Chłopcy czekają na autograf przed domem Murzyna, który okazuje się kominiarzem.
Janek, Tomek i Mietek przed rozpoczęciem roku szkolnego idą do fryzjera. Jest upał. Po drodze napotykają budkę z lodami. Postanawiają iść do tańszego fryzjera i kupić sobie lody. Potem jest jeszcze jedna budka i jeszcze jedna. W efekcie strzygą się sami. Nazajutrz Mietka rozbolał brzuch, a Jacek oczywiście dostał burę za to, że „na ulicy stoi tyle budek z lodami”.
Nauczycielka poleciła swoim uczniom, by wymyślili sobie jakieś postanowienie i wyryli je w głowie. Jacek i Sewerynek postanawiają wyryć je na ławkach, aby było trwalsze. Jednak gdy pani zobaczyła dziurę w ławce, rozpętała się prawdziwa burza.
Jacek jest ciągle niezadowolony. Albo z tego powodu, że wakacje są za długie i chciałby już iść do szkoły, albo że szkoła się zaczęła i tak długo trzeba czekać do wakacji, albo że za dużo zadają. Ciągle się spóźnia, bo choć do szkoły ma niedaleko, to po drodze napotyka wiele ciekawych rzeczy i nie może zdążyć. Wszyscy koledzy go za to ganią, oprócz Felka.
Jacek przygotowywał się do niedzielnej wycieczki na wieś. W niedzielę jednak padał deszcz i nigdzie nie pojechał. Został w domu i z nudów zajął się czytaniem „Robinsona”. Tak się zaczytał, że nie odrobił lekcji i nie nauczył się wiersza. W związku z tym dostał w poniedziałek dwóję, którą pani kazała „poprawić”. Jackowi z wielkim trudem udało się przerobić dwóję na trójkę. Oczywiście nazajutrz w klasie dostał burę od nauczycielki.
W klasie miała być pogadanka lekarza na temat higieny, a chłopcy zrozumieli, że chodzi o hienę, czyli o dzikie zwierzę. Najpierw lekarz opowiadał o higienie osobistej, a potem chłopcy mieli się wypowiadać. Zabrał głos Jacek i opowiadał o swoim wstręcie do mycia, czym przyniósł wstyd całej klasie i mamie, która od kierownika dowiedziała się o wszystkim i postanowiła powiedzieć też o tym ojcu. Jacek ze strachu tego dnia umył się dokładnie. Nadaremnie. Ojciec miał wrócić z delegacji za trzy dni.
Nadarzyła się okazja, aby Jacek udowodnił, że nie jest z nim tak źle, jak sądzą inni. Otrzymał zadanie: przez dwa tygodnie opiekować się kolegą z klasy, Jasiem. Robił to solidnie. Mył go, czyścił mu buty. Po paru dniach Jacek zachorował. W tym czasie Jasio pobił się z chłopcami. Oberwany i brudny przyszedł do szkoły i poskarżył się na Jacka, że się nim nie zajmuje. I znów wszystko obróciło się przeciw Jackowi.
Chłopcy poszli do Marka oglądać maszynę do liczenia. Maszyna należała do wujka Marka, który chętnie zaprezentował jej umiejętności chłopcom. Jacek i jego koledzy byli nią zachwyceni, żałowali tyl ko, że nikt nie wymyślił maszyny do odrabiania lekcji. Dostrzegli ogłoszenie w gazecie o stole do „odrabiania lekcji”. Mieli trochę pieniędzy i postanowili go kupić. Stół okazał się zwyczajny. Sam lekcji nie odrabiał. Znowu pech.
W szkole ogłosili współzawodnictwo pod hasłem „Pierwsi w sporcie - pierwsi w nauce”. Jacek myślał, że za sukcesy sportowe nauczyciele będą też z innych przedmiotów stawiać same piątki, dlatego poświęcił się całym sercem grze w piłkę i zaniedbał w nauce. Znów na opak zrozumiał hasło.
Jacek zapisał się do konkursu czytelniczego. Zorganizował wieczór z książką, na który zaprosił Kasię. Dziewczyny wyśmiały go, ponieważ okazało się, że nie umie czytać. Pani zbierała dzienniczki lektur. Jacek miał wpisane tylko dwie książki, więc za karę musiał napisać list do jakiegoś autora. Wybrał list do Sienkiewicza. Dopiero później dowiedział się, że Sienkiewicz nie żyje.
Jacek dostał drugą dwóję z geografii. Półrocze już niedługo i grozi mu dwója na okres. Dowiedział się o różnych sposobach, które pomagają w zdobywaniu dobrych ocen: jest to trzymanie kciuków; opinia mamy, że jaki poniedziałek, taki cały tydzień; obietnice kolegów, że się nim zajmą. Jacek dostał piątkę z rachunków. W środę był pytany z geografii i dostał trzecią pałę. A koledzy obiecali, że się nim zajmą.
Jacek pobił się z Romkiem i obaj dostali uwagę do dzienniczka. Zbliżała się zabawa i chłopcy znów pobili się, tym razem o strój króla. Jacek usłyszał od mamy, że tatuś będzie miał prawdziwą złotą koronę, więc przydałaby mu się taka na przebranie. Nie przypuszczał tylko, że będzie to korona na zębie.
Pani na klasówce z matematyki przyłapała Jacka na ściąganiu. Tego już było za wiele. Chłopiec postanowił uciec z domu. Jego kolega, Tomek, akurat wydarł dziurę w nowych spodniach i w domu też sytuacja była nieciekawa. Uzgodnili, że pojadą do Turcji szukać skarbu, tak jak uczeni archeolodzy. Postanowili jechać do Turka, aby się dowiedzieć, jak dojechać do Turcji. W Turku na dworcu za opiekowali się nimi policjanci i chłopcy po dwóch godzinach byli już w domu. Okazało się, że Tomek zostawił na stole list do rodziców ze wskazówką, dokąd się udają.
Wiosna już w pełni. Nauczyciele postanowili, że nie będą więcej stawiać dwój. Jacek, aby to sprawdzić, ukrył się w mapach w kancelarii podczas konferencji. Trwał tak na posterunku kilka kwadransów, ale przewrócił się wraz ze wszystkimi mapami i sprawa się wydała. A z tym niestawianiem dwój, to nie było do końca tak. Dwóje stawiali, tylko trzeba je było poprawiać po lekcjach.
Właśnie kalendarz wskazywał trzynasty dzień miesiąca. Jacek w tę trzynastkę nie wierzył, i dobrze, bo w szkole nic złego go nie spotkało. Nie był pytany. Za to Tomek dostał dwóję z matmy. Do domu wracał z Frankiem i zabawiali się rysowaniem kredą po płocie. Posprzeczali się potem i Jacek niechcący wybił szybę u Felka w kuchni. Mama Felka przyszła na skargę do szkoły, druh drużynowy postanowił Jacka zawiesić. Jacek się przeraził. Jak to zawiesić. Na czym?
Jacek po tym wszystkim nie poszedł do szkoły, tylko do parku. Bał się „zawieszenia”. W południe wrócił do domu. Po południu spotkał Wacka i skłamał, że nie był w szkole z powodu choroby ojca. Nazajutrz Jacek też był na wagarach. Nauczycielka wysłała woźną do domu Jacka, a Jacek ze strachu nakłamał, że nie chodzi do szkoły, bo umarł mu ojciec. W szkole kupiono więc wieniec pogrzebowy. Jacek uciekł z domu do babci na działkę w obawie przed karą. Wszystko jej opowiedział. Tymczasem przybiegł na działkę Tomek z wiadomościami z domu. Sprawa wyszła na jaw i rodzice postanowili wziąć się za Jacka. Jacek nie chciał wracać do domu. Został przez tydzień u babci, aby ćwiczyć wytrwałość.
Jacek i Tomek, aby ćwiczyć wytrwałość, postanowili zrobić coś takiego jak... Kolumb. Ameryki odkryć się nie da, więc postanawiają przekopać się na drugą stronę Ziemi. Mogą za to dostać medal i jeszcze zarobić na przechodzeniu przez dziurę na drugą stronę Ziemi. Chłopcy wkrótce zrezygnowali z powodu pechowej odległości (13 tys.
km) i z obawy, by nie zapalić się od Ziemi Ognistej, do której mogliby się dokopać.
W sobotę klasa IV i III pojechały na wycieczkę za miasto do gajówki w lesie. Na miejscu pan postanowił ugotować zupę w kociołku nad ogniskiem. Jacek i Tomek mieli pilnować zupy. Według przepisu babci, aby zupa była lepsza, musiała „przez nią świnia przelecieć”. Wypuścili więc świnię z komórki gajowego i wylali zupę. Jacek znów zbyt dosłownie zrozumiał słowa babci i było wiele kłopotu, aby świnię złapać.
W niedzielę do babci przyjechali rodzice, aby zobaczyć, jakie postępy poczynił w zachowaniu Jacek. Tata rozmawiał z Jackiem i uświadomił mu, że wiara w pecha to bzdury, że rozsądny człowiek w to nie wierzy, że nim zrobi się coś głupiego, trzeba się przedtem zastanowić lub poradzić kogoś. Tata obiecał, że w każdej chwili może z Jackiem porozmawiać o jego kłopotach. Jacek przestał wierzyć w pecha i zjadł truskawki przeznaczone na konfitury.
Teksty dostarczyło Wydawnictwo GREG. © Copyright by Wydawnictwo GREG
Autorzy opracowań: B. Wojnar, B. Włodarczyk, A Sabak, D. Stopka, A Szostak, D. Pietrzyk, A. Popławska, E. Seweryn, M. Zagnińska, J. Paciorek, E. Lis, M. D. Wyrwińska, A Jaszczuk, A Barszcz, A. Żmuda, K. Stypinska, A Radek, J. Fuerst, C. Hadam, I. Kubowia-Bień, M. Dubiel, J. Pabian, M. Lewcun, B. Matoga, A. Nawrot, S. Jaszczuk, A Krzyżek, J. Zastawny, K. Surówka, E. Nowak, P. Czerwiński, G. Matachowska, B. Więsek, Z. Daszczyńska, R. Całka
Zgodnie z regulaminem serwisu www.opracowania.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora jest niedozwolone.
Ciekawostki (0)
Zabłyśnij i pokaż wszystkim, że znasz interesujący szczegół, ciekawy fakt dotyczący tego tematu.