Scena I
Osoby: Czepiec, Dziennikarz
Czepiec okazuje swe zainteresowanie wydarzeniami politycznymi na świecie, zadaje Dziennikarzowi pytania świadczące o jego mądrości i dojrzałości, zmuszającej inteligenta do dostrzeżenia w chłopach godnych uwagi partnerów. Redaktor dziennika ma jednak dosyć rozmów o polityce, uważa, że chłopom powinien wystarczyć ich wiejski świat, który ma stanowić azyl spokoju dla inteligencji:
„Niech na całym świecie wojna,
byle polska wieś zaciszna,
byle polska wieś spokojna”.
Scena II
Osoby: Dziennikarz, Zosia
Dziennikarz prawi Zosi mnóstwo komplementów, rozwodzi się nad jej urodą, lecz dziewczyna wie, że dla niego to tylko „salonowa zabawka”, i mówi mu: „my dla siebie nie będziem”.
Scena III
Osoby: Radczyni, Haneczka, Zosia
Młodziutkie, pełne radości życia panienki - Haneczka i Zosia - chcą potańczyć w ciżbie na środku izby razem z drużbami. Uzyskują na to pozwolenie Radczyni.
Scena IV
Osoby: Radczyni, Klimina
Radczyni, wyniosła, pełna dobrotliwego pobłażania dla ludu, jednak przekonana o swej wrodzonej „wyższości”, uświadamia gawędzącej z nią Kliminie, która chciała swatać wiejską i miejską młodzież, że:
„Wyście sobie, a my sobie.
Każden sobie rzepkę skrobie”.
Scena V
Osoby: Zosia, Kasper
Kasper, wesoły, wiejski parobek, charakteryzujący się „ciętym” językiem, tańczy z Zosią i opowiada jej o pierwszej druhnie - Kasi, swatanej mu na żonę.
Scena VI
Osoby: Haneczka, Jasiek
Haneczka zaprasza do tańca Jaśka, który jest pierwszym drużbą.
Scena VII
Osoby: Radczyni, Klimina
Radczyni w swej rozmowie z Kliminą daje dowód zupełnej nieznajomości realiów życia wiejskiego prezentowanej przez przedstawicieli inteligencji - mianowicie w listopadzie pyta gospodynię: „Cóż ta, gosposiu, na roli? / Czyście sobie już posiali?”, na co Klimina odpowiada: „Tym ta casem się nie siwo”. Z kolei Radczyni mówi Kliminie, że wygląda ona jeszcze młodo i mogłaby z powodzeniem wyjść za mąż.
Scena VIII
Osoby: Ksiądz, Panna Młoda, Pan Młody
Ksiądz mówi do pana młodego o swym chłopskim pochodzeniu i o tym, że w towarzystwie chłopów czuje się swobodnie: „Sami swoi, polska szopa, / i ja z chłopa, i wy z chłopa”. Pan Młody życzy mu, aby otrzymał spodziewaną dla siebie godność kanonika, o którą się ubiega. Do rozmowy włącza się obcesowo Panna Młoda i nie zrozumiawszy dobrze tematu, mówi, iż aby coś wskórać u szlachty, „trza by stoć i walić w mordę”. Pan Młody przeprasza księdza za odzywkę żony i tłumaczy jej, o czym była naprawdę mowa.
Scena IX
Osoby: Pan Młody, Panna Młoda
Szczęśliwy, radosny i zachwycony urodą swej wybranki Pan Młody wyznaje jej swą miłość i zapewnia o swym szczęściu. Jego żona, hoża, pełna zdrowego rozsądku oraz naiwnej prostoty wiejska dziewczyna, trochę zniecierpliwiona ciągłym mówieniem o miłości, mówi do niego:
„Cięgiem ino rad byś godać,
jakie to kochanie będzie”.
Oboje młodzi idą tańczyć.
Scena X
Osoby: Poeta, Maryna
Poeta flirtuje z Maryną, lecz młoda, inteligentna dziewczyna komentuje wypowiedzi pustego i znużonego powodzeniem u kobiet, pełnego niewiary w życie i sztukę „światowca”: „Przez pół drwiąco, przez pół serio / bawi się pan galanterią”.
Scena XI
Osoby: Ksiądz, Pan Młody, Panna Młoda
Ksiądz stara się w delikatny sposób zasugerować, że miłość małżeńska nie zawsze będzie tak gorąca, jak w dniu ślubu i że w przyszłości Pan Młody może się znudzić żoną. Państwo Młodzi nie przejmują się tym jednak zbytnio.
Scena XII
Osoby: Pan Młody, Panna Młoda
Pan Młody zachwyca się urodą i wyglądem żony, którą postrzega:
„jak lalkę dobytą z pudełek,
w Sukiennicach, w gabilotce ...”.
Panna Młoda przerywa te zachwyty i skarży się: „Buciki mom trochę ciasne”. Jednak na propozycję, aby nie męczyła się dłużej i po prostuje zdjęła, odpowiada oburzona: „Trza być w butach na weselu”.
Scena XIII
Osoby: Ksiądz, Pan Młody
Ksiądz wyjawia przed Panem Młodym swój sceptycyzm, co do trwałości i stosowności małżeństwa inteligenta i chłopki. Pan Młody jednak, przekonany o słuszności swego wyboru, odpowiada:
„Szczęście każdy ma przed nosem (...)
Trzeba iść za serdecznym głosem...”.
Scena XIV
Osoby: Radczyni, Maryna
Maryna opisuje Radczyni swe odczucia z tańca z Czepcem:
„jak zawinął i obleciał w kółko,
tom w oczach zobaczyła gwiazdy,...”.
Scena XV
Osoby: Maryna, Poeta
Poeta nadal obdarza Marynę komplementami, które jednak ona przyjmuje bardzo obojętnie - mówi, iż w całym potoku słów zadufanego w siebie Poety można łatwo dostrzec: „próżność na wysokiej skale, / w swojej własnej śpiącą chwale”. Otwarcie mówi mu, iż jest zarozumiały i próżny, nie liczy się z cudzymi uczuciami, a jego kłamliwe zaloty to „bałamuctwa w wielkim stylu”.
Scena XVI
Osoby: Zosia, Haneczka
Zosia zwierza się Haneczce - „Chciałabym kochać, ale bardzo, / ale tak bardzo, bardzo mocno”. Haneczka stwierdza, że aby znaleźć prawdziwą miłość, trzeba się najpierw nacierpieć, „przejść (...) nędzę, bole”, aby przez nie poznać smak i wagę prawdziwego uczucia.
Scena XVII
Osoby: Pan Młody, Żyd
Przybycie na wesele Żyda, którego Pan Młody serdecznie wita, sygnalizuje istotne i bolesne różnice pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi. Żyd mówi bowiem o sobie i o Panu Młodym, że są takimi przyjaciółmi „co się nie lubią”, zaś widząc na nim chłopską sukmanę, mówi: „No, pan się narodowo bałamuci (...) to już było”. Żyd opowiada też o swej córce, Racheli, wychwala jej przymioty:
„Jakie tylko książki są, to czyta (...)
no, zna cały Przybyszewski (...)
Ona lubi te poety;
ona nawet chłopy lubi”.
Scena XVIII
Osoby: Pan Młody, Żyd, Rachela
Pan Młody wita Rachelę i zaprasza ją do wzięcia udziału we wspólnej zabawie.
Scena XIX
Osoby: Pan Młody, Rachela
Rachela zachwyca się wspaniałością i nastrojem wesela, rozmarzona, zapewnia Pana Młodego, że: „ta chata rozśpiewana, / ta roztańczona gromada / zobaczy pan, proszę pana, / że się do poezji nada ...”. Pan Młody podchwytuje myśl, replikując: „ja to czuję, ja to słyszę, / kiedyś wszystko to napiszę ...”. W całej swej późniejszej wypowiedzi wyraża mimowolnie cały swój zewnętrzny, pozbawiony autentycznego zaangażowania stosunek do ludu. Dla niego jest to tylko powierzchowna fascynacja fizycznym zdrowiem, prostolinijnością i bogactwem obyczajów chłopów: „ten lud krasy, kolorowy, / taki rześki, taki zdrowy - / choćby szorstki, choć surowy ...”.
Scena XX
Osoby: Pan Młody, Rachela, Poeta
Poeta oznajmia Panu Młodemu: „Panna Młoda jakieś słówko / ma do ciebie”. Pan Młody odchodzi, zostawiając Rachelę w towarzystwie Poety.
Scena XXI
Osoby: Rachela, Poeta
Poeta okazuje Racheli, że jest zainteresowany jej osobą. Rozmawiają o miłości, poezji - o której Rachela mówi: „Pan to pisze, ja to czuję ...”. Zdradza się, iż w swoim związku z mężczyzną życzyłaby sobie: „Miodu, rozkoszy, słodyczy / miłości, roznamiętnienia / i szczęścia”. Zawsze też marzyła o wolnej miłości.
Scena XXII
Osoby: Radczyni, Pan Młody
Pan Młody entuzjastycznie wykrzykuje: „Jak się żenić, to się żenić!”. Radczyni jednak mówi mu, że „Topi się, kto bierze żonę”. Pan Młody jednak nie zgadza się z nią: chciałby, aby wesele nigdy się nie skończyło, gdyż wtedy czuje się „wszystkich bratem (...) w tym weselu, w tej radości...”.
Scena XXIII
Osoby: Pan Młody, Poeta
Mężczyźni rozmawiają o weselu, o zabawie na nim. Z kolei rozmowa schodzi na sztukę, mówią o ukrytych w zakamarkach swych dusz tęsknotach twórczych. Stwierdzają jednak, że aby je zrealizować „trzeba by lutni Homera! ...”.
Scena XXIV
Osoby: Poeta, Gospodarz
Poeta zwierza się Gospodarzowi z projektu dramatu „groźnego, szumnego, posuwistego”, którego bohaterem miałby być „rycerz z czoła”, zaplątany w grę uczuć. Gospodarz stwierdza, że nie tylko w Poecie, ale w każdym człowieku „coś się burzy”. Poeta, podchwytując myśl, mówi, iż czuje swe powołanie „do ogromnych, wielkich rzeczy”, a tu tymczasem „pospolitość skrzeczy” i nie pozwala na realizację wzniosłych planów, które na zawsze pozostają w sferze marzeń i urojeń. Gospodarz, który od dziesięciu lat żyje na wsi i obcuje na co dzień z chłopami, mówi, iż dostrzega w nich ogromną rozwagę, godność, pobożność, co skłania do stwierdzenia, że chłop ma:
„bardzo wiele, wiele z Piasta;
chłop potęgą jest i basta”.
Scena XXV
Osoby: Poeta, Gospodarz, Czepiec, Ojciec
Ojciec zauważa, że wiejskie wesele jest atrakcją dla panów z Krakowa, a Gospodarz mówi, że „to dla nich nowe rzeczy, / to ich z ospałości leczy”. Ojciec deklaruje gotowość chłopów do walki o niepodległość: „ino by kto nos chcioł użyć - / kosy wissom nad boiskiem”.
Poeta określa się jako ptak „żurawiec”, przelotem tylko bywający w kraju, bo go „coś gna po świecie”. Chłopi współczują mu takiego stosunku do życia, instynktownie rozumiejąc, że w charakterze Poety jest jakaś skaza utrudniająca mu szczęśliwe życie. Czepiec radzi mu z prostotą: „Weź pan sobie żonę z prosta: / duża scęścia, małe kosta”.
Scena XXVI
Osoby: Ojciec, Dziad
Ojciec mówi do Dziada, iż nigdy nie myślał o tym, że jego córka może wyjść za pana; nadeszły takie czasy, że: „pany się nudzą sami, / to sie pięknie bawią z nami ...”. Dziad przypomina, iż chłopi nigdy nie jednoczyli się z panami - na dowód wspomina rzeź galicyjską z 1846 roku:
„a toć były dawniej gniewy!
Nawet była krew, rzezańce
i splamiła krew sukmany...”.
Dziad uważa, iż epidemie tyfusu i cholery, które nawiedziły później kraj, były karą bożą za okrucieństwa chłopów nad panami.
Scena XXVII
Osoby: Dziad, Żyd
Żyd wygania dziada do karczmy, gdzie czeka na niego robota, sam zaś oznajmia, że na wesele przyszedł „po interesie”. Uważa, że wspólna zabawa chłopów i panów to tylko pozorne zbratanie, a zaraz po weselu okaże się, że każdy z nich pociągnie w inną stronę:
„Taka szopka,
bo to nie kosztuje nic
potańcować sobie raz:
Jeden Sas, a drugi w las”.
Scena XXVIII
Osoby: Żyd, Ksiądz
Ksiądz przypomina Żydowi, iż ten ma następnego dnia oddać mu pieniądze. Wśród gości weselnych wybucha bójka - „Czepiec Maćka gruchnoł w łeb”. Żyd nadmienia, że Czepiec jest jego dłużnikiem.
Scena XXIX
Osoby: Żyd, Ksiądz, Czepiec
Następuje kłótnia o dług, który Czepiec powinien zwrócić Żydowi. Ksiądz popiera roszczenia Żyda, na co Czepiec obrusza się i oskarża Księdza o konfidencję z arendarzem i zdzieranie pieniędzy z chłopów:
„To któż moich groszy złodzij,
czy Żyd jucha, czy dobrodzij!?”.
Na koniec Czepiec przeprasza Księdza za ostre słowa, które wypowiedział w złości.
Scena XXX
Osoby: Pan Młody, Gospodarz
Obserwując kłótnię Żyda z Czepcem Gospodarz przypomina „rok czterdziesty szósty” - czyli krwawą, okrutną rzeź dokonaną na szlachcie przez chłopów. Pan Młody zastrzega się: „Znam to tylko z opowiadań, / ale strzegę się tych badań, / bo mi trują myśl o polskiej wsi” - nie chce słuchać o tych zbrodniach, woli widzieć w chłopach lud „lud krasny, kolorowy, / taki rześki, taki zdrowy”. Jednocześnie jednak przypomina, że w 1846 roku „mego dziadka pilą rżnęli” - inteligencja zdaje sobie sprawę z tego, że w chłopach drzemią ukryte groźne siły, a między chłopami a panami istnieją autentyczne i niepokojące konflikty - zaś „bratanie się z ludem” to tylko pozór.
Scena XXXI
Osoby: Gospodarz, Ksiądz
Widząc, że Ksiądz zbiera się do odjazdu, Gospodarz proponuje mu jeszcze wypicie strzemiennego.
Scena XXXII
Osoby: Jasiek, Haneczka
Jasiek odprowadza Haneczkę po tańcu, zaznaczając, że traktuje ją „jak pisankę, malowankę”. Dziewczyna zapewnia go, że jeszcze z nim zatańczy.
Scena XXXIII
Osoby: Kasper, Jasiek
Obaj drużbowie komentują swobodnie zachowanie miejskich panienek - „te panny to nos chcom”. Jednak pewność siebie i poczucie własnej wartości mówi im jednak, że „tak one ino kpiom”.
Scena XXXIV
Osoby: Jasiek
Śpiewa piosenkę: „Zdobyłem se pawich piór”.
Scena XXXV
Osoby: Pan Młody, Radczyni
Radczyni krytykuje małżeństwo zawarte przez Pana Młodego i nie przekonują jej żadne argumenty.
Scena XXXVI
Osoby: Poeta, Rachela
Rachela opowiada Poecie, jak ona, na swój własny, indywidualny sposób czuje i odbiera poezję. Dla niej to klucz do zrozumienia ludzi, natury: „cała ta przyroda tajemna / przestała mi być ciemna”. Poeta trochę pobłażliwie traktuje te jej wynurzenia, ona zaś mówi, że poskarży się chochołowi stojącemu w ogrodzie. Podsuwa Poecie fantastyczną myśl: „zaproście tu na Wesele / wszystkie dziwy, kwiaty, krzewy, / pioruny, brzęczenia, śpiewy...”.
Scena XXXVII
Osoby: Poeta, Panna Młoda
Poeta proponuje Pannie Młodej, aby zaprosiła na wesele:
„tych, którym gdzie złe wciórności
dopiekają - którym źle (...) -
których duch się strachem męczy...”.
Panna Młoda jednak nie rozumie tej myśli i twierdzi, że „Pon cosi trzy po trzy bają...”.
Scena XXXVIII
Osoby: Poeta, Panna Młoda, Pan Młody
Poeta, zgodnie z sugestią Racheli prosi nowożeńców o zaproszenie na wesele stojącego za oknem, w sadzie, chochoła. Państwo Młodzi czynią to wśród śmiechów i żartów: „Sprowadź jeszcze, kogo chcesz, / ciesz się z nami, / ciesz Godami!...”.
Scena I
Osoby: Gospodyni, Isia
W opustoszałej, z pogaszonymi światłami izbie zostaje kilkuletnia córka gospodarzy, Isia, mająca za zadanie uśpić młodsze dziecko. Mimo późnej pory dziewczynka nie chce iść spać, lecz pragnie obejrzeć obrzęd oczepin. Gospodyni wyraża na to zgodę.
Scena II
Osoby: Gospodyni, Isia, Klimina
Klimina i Gospodyni wychodzą do drugiej izby ze świeczkami w rękach, aby wziąć udział w oczepinach. Isia zostaje w izbie sama. Zegar wybija północ.
Scena III
Osoby: Isia, Chochoł
Do zasypiającej Isi przychodzi Chochoł - „Kto mnie wołał, / czego chciał...” - i zapowiada przybycie wielu gości na wesele: „Tatusiowi powiadaj, / że tu gości będzie miał, / jako chciał, jako chciał”. Isia reaguje gwałtownie i wygania Chochoła na podwórze: „Huś ha, na pole, / głupi śmieciu, chochole!”.
Scena IV
Osoby: Marysia, Wojtek
Zmęczeni tańcem Marysia i Wojtek przysiadają na chwilę. W czasie rozmowy zauważają na ścianie jakiś cień, lecz nie zwracając na niego uwagi, wychodzą.
Scena V
Osoby: Marysia, Widmo
Widziana wcześniej na ścianie zjawa staje przed Marysią, a ona rozpoznaje w niej swego dawno temu zaginionego narzeczonego. Gdy wyjechał, Marysia czekała na niego długo: on sam nazywa siebie rozhulańcem, pędziwiatrem i twierdzi, że bywając w świecie w końcu „gdziesi w ziemie wpad, gdzie toczy gad”. Marysia wspomina spędzone z nim chwile, po czym Widmo zapraszają do tańca. Gdy jednak przytula się do niej, kobieta czuje, jak mu „zimno wieje z ust (...), taki wieje trupi ciąg”. Marysia wyrywa się z jego objęć i Widmo odchodzi.
Scena VI
Osoby: Marysia, Wojtek
Wojtek dostrzega roztrzęsienie i zdenerwowanie żony i dopytuje się o przyczynę. Marysia jednak nic nie odpowiada i tuli się do męża.
Scena VII
Osoby: Stańczyk, Dziennikarz
Stańczyk jest pierwszą z osób dramatu, które będą się pokazywać poszczególnym weselnym gościom i uzewnętrzniać „co się komu w duszy gra, co kto w swoich widzi snach ...” - wyrażając ich ukryte marzenia, lęki, kompleksy, mity narodowe oraz przypominając bolesne wydarzenia z przeszłości.
Dziennikarz żali się przed Stańczykiem na beznadziejność obecnych czasów, kiedy to „gasną świece narodowe, / okropne się rzeczy dzieją”. Ubolewa nad losem Polski, nazywa ją matką kładzioną do trumny, zaś według niego z jej śmiercią: „wszystko, co było, przepadło...”.
Stańczyk zarzuca Dziennikarzowi, iż „spowiedź czyni (...) cudzych grzechów”, zaś jego rozczulanie się nad losem kraju to tylko chwilowy nastrój. Opowiada też o dzwonie Zygmunta, o tym, jak był obecny przy jego zawieszeniu. Dziennikarz opowiada mu, że „on nam tętni dziś, / jak grzebiemy, kto nam drogi”. Słuchając dalszych oskarżeń Stańczyka, kierowanych do niego, Dziennikarz dochodzi do wniosku, iż właściwie jest moralnym bankrutem, którego - jak i całe społeczeństwo - trawi niemoc czynu. W końcu Dziennikarz stwierdza: „Nad przepaścią stoję / i nie znam, gdzie drogi moje”. Stańczyk przypomina także o roli przeszłości, jej reliktów w życiu narodu - „ale świętości nie szargać, / bo trza, żeby święte były”. Na koniec Stańczyk przekazuje Dziennikarzowi kaduceusz - swą laskę, symbol władzy błazeńskiej i mówi:
„Masz tu kaduceus polski,
mąć nim wodę, mąć.”
Scena VIII
Osoby: Dziennikarz, Poeta
Roztrzęsiony spotkaniem ze Stańczykiem Dziennikarz widzi w sobie w tej chwili wszystkie wady narodowe, o których mówił błazen - nazywa siebie kaleką i twierdzi, że „oplatają grzyby i pleśni”. Zwierza się poecie ze swych cierpień, których źródło - według niego - znajduje się w kajdanach konwenansu, które spowodowały upadek autentycznych cnót: przyjaźni, litości, miłości i szczerości. Oskarża też poezję o to, że chce go „uśpić, znieczulić, zniewolić”, aby nie mógł głośniej wyrzec słów skargi. Poeta widząc jego wzburzenie i rozgorączkowanie, radzi mu, aby wyszedł na dwór i ochłonął.
Scena IX
Osoby: Poeta, Rycerz
Do Poety przychodzi Rycerz i nakazuje mu: „Na koń, zbudź się, ty żak, / ty lecieć masz jak ptak!”. Przypomina Poecie wielką wiktorię pod Grunwaldem - „Grunwald, miecze, król Jagiełło!”. Jest niejako zwiastunem walki o niepodległość, mówi:
„a ciała wstaną,
a zbroje wzejdą
i pochwycą kopije, i przejdą!!! (...)
czas, bym wstał, czas, bym wstał”.
Przed odejściem nakazuje jeszcze poecie: „ślubuj duszę, duszę dasz” - po czym podnosi przyłbicę i znika.
Scena X
Osoby: Poeta, Pan Młody
Będący ciągle pod wrażeniem słów Rycerza Poeta mówi do siebie - Pan Młody bierze to za znak rodzącego się w jego umyśle dzieła i pyta: „Będziesz sonet pisać czy oktawę?”. Jednak zaprzeczając temu Poeta wypowiada swoiste proroctwo:
„Polska to jest wielka rzecz:
podłość odrzucić precz,
wypisać świętą sprawę
na tarczy, jako ideę, godło (...)
a już wstanie któryś wielki,
już wstanie jakiś polski święty”.
Scena XI
Osoby: Pan Młody, Hetman, Chór
Pana Młodego nawiedza zjawa Hetmana (Branickiego - uznanego za symbol zdrady narodowej i szlacheckiego warcholstwa). Wokół zjawy kręci się chór diabłów, którzy „piją krew, szarpają (...) pierś”, mimo iż Hetman próbuje wykupić się od nich rosyjskim złotem. Pan Młody na ten widok krzyczy: „Jezu!” i na dźwięk imienia bożego diabły znikają.
Scena XII
Osoby: Pan Młody, Hetman
Hetman cieszy się chwilowym odstąpieniem od niego diabłów i z wdzięczności chce ofiarować Panu Młodemu tyle złota, ile mu zostało. Oburzony Pan Młody nie przyjmuje splamionych krwią i zdradą pieniędzy, nazywa Hetmana łotrem i z rozpaczą stwierdza:
„a my dzisiaj w psiej niewoli (...)
przecz już nic nas nie ocali,
ani król, ani ból,
ani żale, ni płakanie ...”.
Hetman w odpowiedzi ubliża mu: „Czepiłeś się chamskiej dziewki?!” Według niego „Polska to wszystko hołota, / tylko im złota”. Słysząc te słowa Pan Młody przyzywa na powrót chór szatanów.
Scena XIII
Osoby: Pan Młody, Hetman, Chór
Przybyły diabły z okrzykiem: „zaprzedałeś kraj, ty lew; / złotem pysk ci zaleją!” rzucają się na Hetmana i szarpią jego ciało. Po chwili wszyscy znikają.
Scena XIV
Osoby: Pan Młody, Dziad
Pan Młody mówi do Dziada, iż tu przed chwilą „Tyle się przewlekło mar / z okropnym śmiechem Piekła...”. Dziad, nic nie rozumiejąc, pozostaje sam, gdyż Pan Młody pośpiesznie wychodzi.
Scena XV
Osoby: Dziad, Upiór
Dziadowi - przedstawicielowi biedoty wiejskiej - ukazuje się Upiór (dusza Jakuba Szeli, przywódcy krwawych rzezi galicyjskich z 1846 roku). Upiór - cały we krwi - prosi o kubeł wody, aby mógł się umyć i wprasza się na wesele. O panach mówi: „Przyszedłem tu do Wesela, / bo byłem ich ojcom kat, / a dzisiaj ja jestem swat!!”.
Na czole Upiora znajduje się krwawa plama, która nie daje się zmyć - to znak zarazy, która ogarnęła później wsie biorące udział w rabacji. Dziad wygania upiora z izby, ten jednak nie chce wyjść i uparcie twierdzi, że pójdzie na wesele.
Scena XVI
Osoby: Kasper, Kasia, Jasiek
Kasper i Jasiek starają się o względy Kasi - każdy z parobków próbuje pozbyć się drugiego, gdyż chciałby zostać z dziewczyną sam na sam. W końcu Jasiek idzie przynieść wódki.
Scena XVII
Osoby: Kasper, Kasia
Młodzi przekomarzają się, śmiejąc się rozmawiają o swych uczuciach.
Scena XVIII
Osoby: Kasper, Kasia, Nos
Nos wchodzi do izby z butelką i kieliszkiem i przepija do Kaspra. Ten z kolei przepija do Kasi, którą Nos chce pocałować. Dziewczyna jednak broni się, mówiąc: „pódzies pon (...) ledwo przysed, juz by kcioł”. Kasper widząc stan Nosa mówi: „Cało flaszkę bestia schloł”.
Scena XIX
Osoby: Panna Młoda, Pan Młody
Panna Młoda zmęczona skarży się: „juz nie mogę tańcować”, jednakże, z drugiej strony, nie chciałaby jutro żałować, iż nie wykorzystała należycie na taniec wszystkich sposobnych chwil. Pan Młody snuje marzenia i plany na przyszłość:
„postawimy se dwór modrzewiowy,
brzózek przed oknami posadzę...”.
Gdy drzewa te zazielenią się, będą oboje siadywać w ich cieniu.
Scena XX
Osoby: Dziennikarz, Zosia
Dziennikarz i Zosia spotykają się przypadkiem w ciemnej izbie. Zosia jest zmęczona tańcem, lecz ogólnie zadowolona z zabawy. Obserwując trochę podczas wesela obyczajowość chłopów, stwierdza jednak: „Nie byłabym ja chłopu żona”. Dziennikarz przyznaje, że ta dziewczyna trochę mu się podoba.
Scena XXI
Osoby: Poeta, Rachela
Rachela przyszła ponownie na wesele, gdyż intuicyjnie wyczuła, „że się tu zaczyna coś dziać”. Poeta spostrzega nagle brak chochoła przed chatą - „Ktoś wyrwał krzew różany”. Potwierdza też, że w chacie mają miejsce niesamowite rzeczy - „dwór się od poezji trzęsie”. Rachela zgadza się z nim, według niej czuć, że zaszła:
„w powietrzu atmosferyczna zmiana:
chata stała się rozkochana
w polskości...”.
Scena XXII
Osoby: Gospodarz, Kuba
Do izby wchodzi Kuba i mówi Gospodarzowi, iż na podwórzu zsiada z konia następny gość weselny:
„A pon musi wielgi być:
ubiory na nim czerwone,
siwa broda a lira u siodła...”.
Gospodarz zastanawia się, kto to może być; jednocześnie nakazuje zająć się koniem przybysza.
Scena XXIII
Osoby: Gospodarz, Gospodyni, Kuba
Gospodarz powiadamia gospodynię o przybyciu nowego, prawdopodobnie znamienitego gościa. Gospodyni radzi, aby przyjął go w osobnej izbie, gdzie nikt nie będzie im przeszkadzał.
Scena XXIV
Osoby: Gospodarz, Wernyhora
Wernyhora wchodząc do izby pozdrawia Gospodarza: „Sława, panie Włodzimierzu” (Włodzimierz - to rzeczywiste imię Tetmajera, pierwowzoru Gospodarza). Zaraz na początku oznajmia Gospodarzowi, iż przybył tu, bo „mam Asaństwu nowin wiele: / pomówimy o Przymierzu”. Gospodarz chce godnie przyjąć gościa, chce posłać po żonę, aby przyniosła coś do picia, lecz Wernyhora radzi mu od razu przystąpić do rzeczy. Na pytanie Gospodarza, dlaczego zechciał swą obecnością zaszczycić właśnie jego chatę, odpowiada:
„boście som tu jakoś wraz,
i wybrałem Ichmość Mości
dom, gdzie ludzie sercem prości”.
Wypytuje również o gospodarstwo, o tegoroczne plony; na pytanie o swe imię starzec wspomina „i jęk dzwonów, i pioruny, / i rzeź krwawą, krwawe rzeki...”, po czym przedstawia się jako „Pan - Dziad z lirą - Wernyhora” (na pół legendarny Kozak - wróżbita z XVIII w., z czasu buntu chłopów ukraińskich przeciwko polskiej szlachcie). Jego imię wywiera ogromne wrażenie na Gospodarzu, który jest gotów wypełnić wszystkie jego rozkazy. Wernyhora wydaje mu trzy polecenia:
1. „Roześlesz wici przed świtem,
powołasz gromadzkie stany...”
2. „zgromadzisz lud przed kościołem”
3. „Bogiem powitasz ich kołem (...)
niech wszyscy natężą słuch:
czy tętentu nie posłyszą
od Krakowskiego gościńca ...”
Każe przysiąc Gospodarzowi, iż wypełni wszystkie jego rozkazy, po czym daje mu symbol posłannictwa - złoty róg:
„Na jego rycerny głos
spotężni się Duch,
podejmie Los ...”
Przed odejściem starzec przypomina jeszcze raz, aby zgromadzeni przed kościołem o niczym nie mówili, tylko nasłuchiwali:
„niech nie radzą, nic nie radzą,
jednoś niechaj w ciszy staną”.
Następnie Wernyhora znika.
Scena XXV
Osoby: Gospodyni, Gospodarz
Rozgorączkowany i podekscytowany wizytą Wernyhory i powierzonym mu zadaniem Gospodarz opowiada o starcu żonie i zaczyna przygotowywać się do walki:
„Trza się zbierać, pasy, torby,
moja flinta, pistolety
i te szable wezmę obie - -/”
Przestraszona Gospodyni widząc nagle zapał i niezrozumiałe dla niej okrzyki męża, podejrzewa, że jest on chory lub pijany.
Scena XXVI
Osoby: Gospodyni, Jasiek
Gospodarz, który początkowo sam zamierzał spełnić posłannictwo Wernyhory, postanawia - znużony - powierzyć je Jaśkowi. Nakazuje chłopcu:
„Przeleć, przeleć w cztery strony;
pukaj w okna, zakrzycz »musi«;
niech tu staną przede świtem (...)
chłopy z ostrzem rozmaitem ...”.
Poleca mu, aby wrócił nim zapieje trzeci kur i daje mu złoty róg, przestrzegając:
„Ino nie zgub, bo róg złoty,
bo go zseła Jasny Bóg (...)
Bez tego złotego dźwięku
wniwecz pójdzie cały ruch”.
Jasiek ochoczo wybiega.
Scena XXVII
Osoby: Gospodarz, Staszek
Gospodarz wypytuje Staszka, a ten opisuje parskającego ogniem siwego konia Wernyhory oraz jego odjazd. Oddaje też Gospodarzowi złotą podkowę - wymowny, materialny dowód wizyty Dziada z lirą. Gospodarz, widząc podkowę, mówi:
„Wymowniejsze niźli słowa:
znak widoczny, oczywisty,
że zawitał gość ognisty
na stepowym siwym koniu,
z lirą dzwoniącą u siodła ...”.
Scena XXVIII
Osoby: Gospodarz, Gospodyni, Staszek
Gospodarz pokazuje żonie złotą podkowę, którą ona uważa za znak szczęścia i zastanawia się, kto mógł ją zgubić. Gospodarz twierdzi, że należy ją „pokazać zgromadzeniu”.
Scena XXIX
Osoby: Gospodarz, Gospodyni
Gospodyni jednak nie zgadza się z mężem i nie chce pokazać innym złotej podkowy, która oznacza
„Scęście w ręku:
tego z ręki się nie zbywa,
w tajemnicy się ukrywa”.
Gospodarz przyznaje jej rację i każe wrzucić złoty przedmiot do skrzyni. Po czym zaczyna - jak w transie - mówić o swym posłannictwie od Wernyhory, o „świecie zaczarowanym”, w którym „wszystko była maska podła”. Wyrywa się powstrzymującej go żonie, która nakłania go, aby się położył, gdyż jest pijany.
Scena XXX
Osoby: Gospodarz, Gospodyni, Goście z miasta
Zwabieni odgłosami szamotaniny goście wchodzą do izby, pytając, co się dzieje. Rozjątrzony Gospodarz wykrzykuje im w twarz:
„Wy a wy - co wy jesteście:
wy się wynudzicie w mieście,
to się wam do wsi zachciało (...)
lalki, szopka, podłe maski,
farbowany fałsz, obrazki”.
Scena I
Osoby: Gospodarz
Gospodarz chodzi po ciemnej izbie, zamykając drzwi, które ktoś wcześniej pootwierał, w końcu znużony kładzie się, drzemiąc, na zestawionych krzesłach. Rozmowy w głębi toczą się półgłosem.
Scena II
Osoby: Gospodarz, Poeta, Nos, Pan Młody, Gospodyni, Panna Młoda
Wszyscy obecni próbują uspokoić Nosa - typowego dekadenta, człowieka pełnego niewiary i zniechęcenia, tłumiącego swe żale i bóle alkoholem. Gdy Poeta straszy go chorobą serca, na którą może zapaść na skutek ciągłego upijania się, Nos odpowiada:
„Piję, piję, bo ja muszę,
bo jak piję, to mnie kłuje;
wtedy w piersi serce czuję,
strasznie wiele odgaduję,
tak po polsku coś miarkuję”.
W końcu, coś ciągle po pijacku mamrocząc, Nos zasypia na sofie. Zmęczony Gospodarz również układa się do snu na fotelu i krzesłach, a pozostali wychodzą.
Scena III
Osoby: Czepiec, Muzykant
Pijany Czepiec awanturuje się z Muzykantem i żąda, aby grał specjalnie dla niego, skoro mu zapłacił. Muzykant opowiada Czepcowi, że na jego zamówienie już grał i radzi mu: „Nie gawędźcie, gospodorzu, połóżcie się spać...”.
Scena IV
Osoby: Czepiec, Czepcowa
Czepcowa uspokaja męża i tłumaczy mu, iż nie ma się o co awanturować. Prosi go, aby poszedł do domu, bo jest pijany - Czepiec jednak odgraża się, iż pobije Muzykantów.
Scena V
Osoby: Czepcowa, Gospodyni
Gospodyni z Czepcową rozmawiają o weselu, o zamieszaniu wokół całej uroczystości. Komentują też zachowanie gości z miasta:
„Ino to miastowe państwo
patrzy sie, patrzy, a poziwo;
widać to niewyspane cy jakie...”.
Obie zgodnie stwierdzają, że wesele jest okazją do rozrywki dla nich wszystkich - „Tyło ozrywki w cały bidzie”.
Scena VI
Osoby: Rachela, Poeta
Rachela - poprzez wyszukane metafory i porównania - daje poznać Poecie, jakie wrażenie uczynił na niej i wyraża swe uczucia do niego. Żałuje bardzo, że zaraz po weselu to wszystko przeminie: „że my się rozejdziemy, / że się wzajem zapomniemy...” - tzn. zapomni o niej Poeta, bo ona jeszcze długo będzie go wspominać. On zaś radzi jej, aby w chwilach smutku i tęsknoty próbowała przelać swe uczucia na papier, gdyż temu właśnie służy literatura. Zapewnia ją też, że jej „miłość najszczersza (...) Ta będzie najszczerzej oddana, / co do wiersza”.
Scena VII
Osoby: Haneczka, Pan Młody
Haneczka zapewnia Pana Młodego, iż na weselu bawi się wyśmienicie. Zwierza się, iż w tym radosnym uniesieniu chciała nawet pocałować drużbę, z którym właśnie tańczyła. Gdy Pan Młody karci ją za to, Haneczka broni się:
„Niechże przecie się wyszumię
W czułości dla tych Krakusów”.
Scena VIII
Osoby: Poeta, Maryna
Maryna, widząc w jak roznamiętnionym nastroju jest Poeta, mówi: „pan już, widzę, przypiął skrzydła, / pan już upoetyzował chwilę / i dom cały, wesele i gości”. Poeta nie zaprzecza. Maryna zaś pyta, co mają uczynić ci, którzy nie posiadają talentu poetyckiego, aby zatrzymać urok tej nocy, Poeta stwierdza, że jest to niemożliwe, bo „wszystko jak z bicza trzask zgaśnie...”.
Maryna mówi, że przysłuchując się rozmowom weselników usłyszała, jak:
„mówili o Polsce chłopi
i mówili wcale rozsądnie i szczerze;
że tego, tamtego trzeba bić,
że się nie trzeba dać, że trzeba jakoś żyć,
że dłużej tak nie może trwać...”.
Poeta opowiada, że również wyczuł podobne nastroje podczas wesela. Maryna sądzi, że nadchodzi „w całej polskiej naturze przemiana”. Twórca mówi, iż jest wyczerpany ciągłym przeżywaniem poezji, którą tutaj dostrzega na każdym kroku:
„Oszaleć - bo wszędy czuję
ten ustrój poetyczności
i wszystko we mnie tańcuje”.
Widząc jego rozgorączkowanie i uniesienie Maryna doradza mu dla ochłonięcia spacer w ogrodzie - jednakże Poeta twierdzi, że tam jego wrażenia jeszcze bardziej się potęgują.
Scena IX
Osoby: Czepiec, Kuba
Kuba opowiada Czepcowi, iż u Gospodarza był „jakiś bardzo znakomity pon” - Wernyhora. Oznajmia, że zgodnie z poleceniem Wernyhory Czepiec razem z Gospodarzem i innymi chłopami ma pójść bić Rosjan. Czepiec początkowo nie dowierza słowom Kuby, jednak gdy chłopak opowiada mu o niezwykłych szczegółach wizyty Dziada z lirą („Gość z Ukrainy, jakiś okropnie bogaty (...) (koń) jak śnig, mliko, a czaprak pozłocisty”) - daje się przekonać i zaczyna się przygotowywać do wyprawy: „trza, żebyśmy poszli z nim”.
Scena X
Osoby: Czepiec, Dziad
Dziad pyta Czepca, co się dzieje, gdyż „tak sie rozpytujom chłopy, / jakby się co miało dziać: / chcom sie do żelastwa brać”. Czepiec dziwi się, że do tej pory nic nie usłyszał, nawet Jaśka, który jeździł po wsi i zwoływał chłopów - ale Dziad wyjaśnia mu, iż nie mógł słyszeć, bo „wyście, panie wójcie, pił”.
Scena XI
Osoby: Czepiec, Gospodyni
Czepiec dopytuje się Gospodyni, czy nie wie nic bliższego na temat zwoływania chłopów. Gospodyni mówi, iż mąż przed zaśnięciem „ciskoł się, szumioł”, „kajś się broł, / może by był kogo proł” - jednak z tych jego okrzyków nie mogła nic zrozumieć.
Scena XII
Osoby: Radczyni, Dziennikarz
W rozmowie z Dziennikarzem Radczyni dziwi się, iż mimo absorbującej pracy znalazł czas i przybył na wesele. Dziennikarz jednak nazywa swą pracę „głupstwem”, zaś oburzonej tym nieco Radczyni mówi, iż:
„wszystko jest prowizoryczne:
przekonania, opinie, twierdzenia”,
zaś w całej jego pracy nie ma „nawet Prawdy cienia”. Z nudów więc, uciekając od nużących obowiązków, „bywa” w różnych towarzystwach i dlatego też pojechał na to wesele.
Scena XIII
Osoby: Radczyni, Panna Młoda
Radczyni pyta Pannę Młodą, jak sobie wyobraża przyszłość swojego małżeństwa - „jakże wy sobie będziecie żyli?”. Pan Młody jest bowiem człowiekiem wykształconym, ona zaś „bez szkół” - o czym będą więc rozmawiać? Panna Młoda odpowiada jednak z prostotą Radczyni:
„Po cóz by, prose pani, godoł,
jakby mi nie miot nic powiedzieć,
po cóz by sobie gębę psuł?”.
Scena XIV
Osoby: Panna Młoda, Marysia
Marysia mówi swej siostrze, iż mimo że w tej chwili czuje się szczęśliwa, to kiedyś na pewno zatęskni do rodziny i do wsi, gdzie przecież się wychowała - „bo tutok duszę mos, / bo tu sie serce przyjęło, / a tam ci będzie samotno”. Panna Młoda nie przejmuje się jednak smutnymi przepowiedniami siostry i cieszy się chwilą obecną.
Scena XV
Osoby: Marysia, Ojciec
Marysia rozmawia z ojcem o weselu, o tym jak się wszyscy na nim bawią. Ojciec mówi o młodej parze: „jak sie pobiera (...) niech se ta na swoich żarnach mielą”. Marysia prosi ojca o pomoc finansową w sprawie spłaty swego posagu - i mówi, że właśnie na weselu opadła ją dziwna melancholia i wspomnienia o dawnym narzeczonym, choć przecież jest szczęśliwa ze swym obecnym mężem, Wojtkiem. Ojciec radzi jej, by poszła tańczyć i nie myślała o dawnych sprawach - Marysia jednak stwierdza, że woli z ubocza przyglądać się tańcom.
Scena XVI
Osoby: Poeta, Panna Młoda
Panna Młoda opowiada Poecie swój sen - w karecie przez las wiozły ją diabły, mówiąc, że wiozą ją do Polski. Panna Młoda pyta Poetę, gdzież jest ta Polska. Ten odpowiada:
„Po całym świecie
możesz szukać Polski, panno młoda,
i nigdzie jej nie najdziecie”.
Na to Panna Młoda stwierdza, że może w takim razie w ogóle szkoda jej szukać. Poeta każe jej więc przyłożyć rękę do piersi i pyta, co tam puka. Trochę zniecierpliwiona Panna Młoda odpowiada:
„I cóz za tako nauka?
Serce - ! - ?
Poeta: „A to Polska właśnie”.
Scena XVII
Osoby: Poeta, Pan Młody
Poeta zwierza się Panu Młodemu, iż czuje przypływ natchnienia, czuje, jak jego „dusza pnie się”. Na to Pan Młody stwierdza „To są widziadła”, i mówi, iż zamiast uganiać się za czymś nierealnym, nieuchwytnym, on woli spokojne wiejskie życie:
„ja wolę gaik spokojny,
sad cichy, woniami upojny,
żeby (...) kręciła się przy mnie żona,
żebym miał kąt z bożej łaski...”.
Scena XVIII
Osoby: Poeta, Pan Młody, Czepiec
Do izby wchodzi Czepiec uzbrojony w kosę osadzoną na sztorc. Zdziwieni tym widokiem Poeta i Pan Młody nie chcą dopuścić go do śpiącego Gospodarza, z którym Czepiec domaga się rozmowy. Poeta przypuszcza, że kosa Czepca jest rekwizytem, potrzebnym Gospodarzowi do malowania jakiegoś obrazu, Czepiec wyprowadza go z błędu:
„Juz się obrazy skońcyły;
panom ino obrazy, płótna”.
Gdy panowie nadal nie chcą zrozumieć jego intencji, Czepiec stwierdza:
„my sie nie rozumiewa
i na nic rozmowa nasa”.
Scena XIX
Osoby: Poeta, Pan Młody, Czepiec, Gospodarz
Czepiec wyrywa ze snu Gospodarza, który jednak zupełnie nie pamięta nocnych wydarzeń. Nie mogąc dogadać się z nim, ani z pozostałymi inteligentami, Czepiec grozi:
„Panowie, jakeście som,
jeźli nie pójdziecie z nami,
to my na was - i z kosami!”.
Gotowy do czynu Czepiec usiłuje także zmobilizować Pana Młodego i Poetę. Pan Młody zachwyca się jednak pięknem przyrody o świcie, nie bacząc na przestrogi Czepca, że właśnie o tej porze miał być dany znak - zirytowany Czepiec mówi: „Pany - / wyście ino do majaki”. Gospodarz powoli trzeźwieje i przypomina sobie: „ale mi coś świta”. Czepiec mówi, iż przed chatą zebrali się już chłopi, przygotowani do walki. Poeta wychodzi, chcąc ich lepiej zobaczyć.
Scena XX
Osoby: Pan Młody, Czepiec, Gospodarz
Pan Młody uspokaja rozgorączkowanego Czepca, który mówi mu, że przed chatą zebrało się „tyle chłopa, tyle koni”. Pan Młody wybiega, by to wszystko zobaczyć.
Scena XXI
Osoby: Gospodarz, Czepiec
Gospodarz nadal uważa, że niepotrzebnie czyni się ogólne zamieszanie i on i Czepiec są przecież pijani. Zniecierpliwiony Czepiec mówi, że „ludzie chcom się rwać” i stawia na straży w drzwiach chałupy dwóch parobków.
Scena XXII
Osoby: Gospodarz, Czepiec, parobcy
Czepiec zamyka drzwi do izby, aby nie wchodziły kobiety i wypytuje jeszcze raz Gospodarza o jego nocną wizytę. Ten jednak nadal nie może sobie nic przypomnieć, co doprowadza Czepca do tego, że krzyczy:
„Pon se ino serce ziębi
tym myśleniem, sumowaniem;
boby się pon usroł na niem...”.
Scena XXIII
Osoby: poprzedni, Pan Młody
Pan Młody wzywa żonę, ale Kasper oponuje, że „Tu sie ważne grajom sprawy” i dlatego „nie trza żadnych bab”.
Scena XXIV
Osoby: poprzedni, Panna Młoda
Panna Młoda szarpiąc drzwi, siłą dostaje się do izby, a widząc wszystkich rozgorączkowanych, mówi: „Wyście wszyscy niewyspani, / W izbach swąd, a we łbie dym”.
Scena XXV
Osoby: poprzedni, Poeta
Wbiega podekscytowany Poeta i wskazuje Panu Młodemu oraz Gospodarzowi dziwne zjawiska, widoczne na jaśniejącym niebie.
Scena XXVI
Osoby: poprzedni, Gospodyni
Gospodyni, wchodząc do izby, oznajmia że: „jakieś wojsko w ogniu stoi. / Całe pole pod Krakowem / od tych kosisków się roi”.
Scena XXVII
Osoby: Gospodarz, Czepiec, parobcy, Pan Młody, Panna Młoda
Pan Młody ciągnie za sobą Pannę Młodą i oboje wybiegają, aby popatrzeć, co dzieje się przed chatą.
Scena XXVIII
Osoby: Gospodarz, Czepiec, Parobcy, Poeta
Wraca Poeta i opisuje, co widział na polu: „Słyszałem w powietrzu wrzawę, / coś jakoby głosy, śpiew...”.
Scena XXIX
Osoby: poprzedni, Pan Młody
Wbiega Pan Młody i opowiada, że na niebie widać zorzę czerwoną jak krew - „jakby wieża Zygmuntowska / miała we dwie strony wąs...”.
Scena XXX
Osoby: poprzedni, Panna Młoda
Przybiega Panna Młoda mówiąc, że na ganku usiadł ogromny kruk - „potrzaskał gałązki brzóz, / strącił rosy gęsty deszcz” i odleciał.
Scena XXXI
Osoby: poprzedni, Gospodyni
Do izby wpada przerażona Gospodyni, pyta o cel zebrania się chłopów, mówi do Czepca, aby odpoczął, bo przecież nie spał całą noc. Kasper mówi o zbierających się chłopach: „Coraz wiency nas się wali”.
Scena XXXII
Osoby: poprzedni, wielu chłopów z kosami i różną bronią, poubierani jak do drogi.
Czepiec razem z chłopami stwierdzają: „trza nam iść”. Gospodarz usiłuje sobie przypomnieć, co działo się minionej nocy, przypomina sobie jednak tylko strzępy słów, nie mogąc ich razem skojarzyć. Poeta mówi, że jemu w nocy również zjawił się duch.
Scena XXXIII
Osoby: poprzedni, Haneczka, Zosia
Haneczka, wielce przejęta, opowiada Panu Młodemu o dziwnych zjawiskach, widocznych na niebie. Gospodarz przypomina sobie nareszcie, że w nocy odwiedził go jakiś Duch. Staszek i Kuba opisują mu przybyłego starca oraz jego ognistego konia - z ich pomocą Gospodarz przypomina sobie, że jego gościem był:
„Wernyhora! - Wernyhora!
Obudziłem się ze snu -
kazał broń - broń kazał brać!”.
Na zewnątrz gromadzi się coraz większy tłum chłopów uzbrojonych w kosy postawione na sztorc. Wszyscy w podnieceniu oczekują obiecanego znaku - Gospodarz każe im uklęknąć, gdyż ma przybyć Wernyhora z Archaniołem. Wszyscy nasłuchują, tętent zbliża się coraz bardziej - już słyszą -
„Tętni!” / „Jedzie!” / „Goni!”
„Wszyscy pochyleni, półklęczący, zasłuchani; silnie dzierżąc w prawicach kosy, to imając szable, ze ściany pochwycone” - nieruchomieją.
Scena XXXIV
Osoby: poprzedni, Jasiek
W drzwiach izby staje Jasiek, zdumiony niezwykłym widokiem znieruchomiałych uczestników wesela. Próbuje zwrócić na siebie uwagę, ale bez rezultatu. Przypomina sobie wreszcie złoty róg, którego dźwięk ma wyrwać zebranych z odrętwienia. Z przerażeniem zauważa jednak, że gdzieś po drodze zgubił róg. Do izby wchodzi za Jaśkiem kołyszący się słomiany Chochoł.
Scena XXXV
Osoby: poprzedni, Chochoł
Chochoł uświadamia Jaśkowi, że zgubił złoty róg w momencie, gdy schylał się po swą czapkę z pawich piór. Przerażony Jasiek chce wrócić na rozstajne drogi, aby tam poszukać rogu. Wychodzi, a w ślad za nim Chochoł. Jasiek po chwili jednak wraca.
Scena XXXVI
Osoby: poprzedni, Chochoł
Przestraszony Jasiek patrzy na pogrążonych w odrętwieniu zebranych. Stwierdza, że zaraz trzeba będzie zająć się pracami w obejściu i boi się „jakże ja se rade dam / oni we śnie -, ja ino sam - ?”.
Scena XXXVII
Osoby: Jasiek, Chochoł
Chochoł wchodzi do izby, siada na malowanej skrzyni i nakazuje Jaśkowi:
„Powyjmuj im kosy z rąk,
poodpasuj szable z pęt (...)
Na czołach im kółka zrób,
skrzypki mi do ręki daj;
ja muzykę zacznę sam,
tęgo gram, tęgo gram ...”.
Rozpoczyna się niezwykły, jakby w omdleniu, somnambuliczny taniec w takt chochołowego śpiewu:
„Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur...”.
Wysiłki Jaśka, aby obudzić tańczących, nie odnoszą żadnego skutku - w ostatnim obrazie dramatu „za głuchym dźwiękiem wodzą się sztywno pary taneczne we wieniec uroczysty, powolny, pogodny...”.
Teksty dostarczyło Wydawnictwo GREG. © Copyright by Wydawnictwo GREG
Autorzy opracowań: B. Wojnar, B. Włodarczyk, A Sabak, D. Stopka, A Szostak, D. Pietrzyk, A. Popławska, E. Seweryn, M. Zagnińska, J. Paciorek, E. Lis, M. D. Wyrwińska, A Jaszczuk, A Barszcz, A. Żmuda, K. Stypinska, A Radek, J. Fuerst, C. Hadam, I. Kubowia-Bień, M. Dubiel, J. Pabian, M. Lewcun, B. Matoga, A. Nawrot, S. Jaszczuk, A Krzyżek, J. Zastawny, K. Surówka, E. Nowak, P. Czerwiński, G. Matachowska, B. Więsek, Z. Daszczyńska, R. Całka
Zgodnie z regulaminem serwisu www.opracowania.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora jest niedozwolone.
Ciekawostki (0)
Zabłyśnij i pokaż wszystkim, że znasz interesujący szczegół, ciekawy fakt dotyczący tego tematu.